Cebula – królowa warzywniaka. Do wyliczenia jej zdrowotnych właściwości nie wystarczy palców u obu rąk
Gdybyś miał zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedno warzywo, nie wahaj się ani chwili – wybierz cebulę. W tym niepozornym warzywie kryje się ogrom substancji, które ratują nasze zdrowie!
Chińczycy hodowali ją już 5 tys. lat temu. Greccy atleci pili sok z niej przed olimpiadą, a Egipcjanie umieszczali jej podobizny (i świeże główki) w piramidach, bo wierzyli, że cebulowa magia może przywrócić oddech zmarłym. W średniowieczu była nie tylko podstawą europejskiej diety (obok fasoli i kapusty), ale także walutą, którą płacono za czynsz, i… podarkiem dla nowożeńców. Uważano ją za tak cenną, bo pod jej łuskami kryje się kopalnia substancji i związków mających na nas dobroczynne działanie. Nic dziwnego, że w rumuńskim Pericei postawiono cebuli ponad 6-metrowy pomnik. Przez wieki zrobiła dla zdrowia ludzkości tyle, że cebule ze spiżu powinny stać w każdym mieście.
Nie tylko na przeziębienie
Do wyliczenia jej skarbów nie wystarczy palców u obu rąk. W złotych, białych albo fioletowych główkach kryją się glikozydy, enzymy (m.in. fermenty, które usprawniają trawienie), siarka, żelazo, potas, magnez, mangan, fluor, wapń, fosfor, sód, krzem i cynk. A do tego witaminy A, B, C, E i K, kwas foliowy. Nic dziwnego, że przez wieki cebula była żelaznym zapasem każdego okrętowego zaprowiantowania – dzięki bogactwu swoich składników ratowała kupców i marynarzy wypływających w wielomiesięczne rejsy nie tylko przed szkorbutem, ale także przed infekcjami i chorobami. Poręczne główki o ostrym zapachu zawierają związki o silnym działaniu dezynfekującym i bakteriobójczym (cebula hamuje rozwój m.in. paciorkowców i gronkowców), mają także właściwości grzybobójcze.
Medycyna ludowa od wieków radziła rozgotowaną cebulą okładać owrzodzenia i trudno gojące się rany. Jej sok do dziś stosuje się jako panaceum na oparzenia i odmrożenia, cebulowe kompresy pomagają uporać się z trądzikiem, czyrakami i ropniami, nie mówiąc już o użądleniach owadów. Cieniutka błonka znajdująca się między warstwami cebuli może być w razie potrzeby zastosowana jako opatrunek aseptyczny, a o wykrztuśnym i wspierającym odporność cebulowym syropie przekonał się każdy, kto miał troskliwą babcię. I to nadal nie wszystko, co może zdziałać dla nas to skromne warzywo.
Główka pod mikroskopem
O jej zaletach już ponad 2,5 tys. lat temu pisały hinduskie Wedy. Ich intuicyjną mądrość potwierdzają współcześni badacze, którzy w laboratoriach znajdują coraz to nowe dowody na to, że cebula to prawdziwy superbohater wśród warzyw. I tak według ich badań („Menopauza” 2009) codzienne zajadanie cebuli może poprawić gęstość kości u kobiet w trakcie menopauzy i po niej – cebulomaniaczki mają o 20 proc. mniejsze ryzyko złamania biodra niż panie, które nie jadają cebuli. A jeśli przy jedzeniu jesteśmy – to, że w fastfoodziarniach burgery podawane są z cebulą, to wyjątkowo zdrowy zbieg okoliczności, bo warzywo to chroni naczynia krwionośne przed uszkodzeniami spowodowanymi zbyt wysoką zawartością tłuszczu w diecie.
Jak wynika z badań naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona, olejki eteryczne zawarte w cebuli wpływają na płytki krwi, działając przeciwkrzepliwie, co oznacza, że zapobiegają zakrzepom i zatorom. Jakoś wpaść na to musieli Francuzi, którzy karmili cebulą konie ze zmianami zakrzepowymi w kończynach (jeśli masz konia, to nie podawaj mu jednak surowej cebuli, bo poza tym, że zwalcza zakrzepy, może doprowadzić go do anemii). Co jeszcze ma w sobie cebula? Na przykład roślinny hormon zwany glukokininą, który zapobiega pojawieniu się i rozwojowi cukrzycy u osób z grupy ryzyka. Surowa obniża poziom cukru we krwi, a także poprawia trawienie i przeciwdziała zaparciom. Naukowcy podejrzewają też, że codzienne jedzenie jej w tej formie obniża „zły” cholesterol LDL i podwyższa „dobry” HDL.
Cebula kontra rak
Cebula kontra rak Choć brzmi to niemal zbyt pięknie, by było prawdziwe, zjadanie minimum siedmiu porcji cebuli w tygodniu zmniejsza ryzyko zapadnięcia na nowotwór jelita grubego o ponad połowę – w stosunku do osób, które tego piekącego warzywa unikają. Tak twierdzą naukowcy, którzy pod kierunkiem dr Carlotty Galeone z Instytutu Badań Farmakologicznych im. Mario Negri w Mediolanie wzięli pod lupę wyniki kilku projektów naukowych z Włoch i ze Szwajcarii. Potwierdzają ich doniesienia badacze z kanadyjskiego University of Guelph, według których szczególnie skutecznym orężem do walki z komórkami nowotworowymi jest cebula czerwona. Dwie wyizolowane z niej substancje, kwercetyna i antocyjanina (odpowiedzialna za czerwoną barwę cebuli i podbijająca działanie kwercetyny), w warunkach laboratoryjnych okazały się prawdziwymi zabójcami, skutecznie uśmiercającymi komórki raka okrężnicy, a także raka piersi.
Według Kanadyjczyków cebula stwarza niekorzystne dla komórek nowotworowych środowisko i zaburza komunikację pomiędzy nimi, co spowalnia ich wzrost. Póki zapowiadane przez nich opracowanie specjalnych dodatków do jedzenia i cebulowych suplementów pozostaje w sferze projektów, najlepszą metodą zminimalizowania ryzyka zachorowania jest włączenie cebuli, zwłaszcza czerwonej, do swojej diety. Na przykład wzorem Hindusów, którzy spożywają jej 150 milionów ton rocznie i używają jako składnika większości dań. Być może w dużym spożyciu cebuli (i mającej antynowotworowe działanie kurkuminy znajdującej się w kurkumie) należy upatrywać faktu, że mieszkańcy Indii zapadają na nowotwory kilka lub kilkanaście razy rzadziej niż Amerykanie (ci na raka prostaty chorują 23 razy częściej niż Hindusi, 10 razy częściej na raka jelita grubego, 15 razy częściej na raka płuc, 5 razy częściej na raka piersi i 12 razy częściej na nowotwory nerek – jak wynika z badań prof. Colina Campbella opublikowanych w „The China Study”). Cebula może również pomóc w trakcie leczenia, bo jak wynika z badania opublikowanego w amerykańskim Integrative Cancer Therapies, jedzenie świeżej żółtej cebuli pomaga zmniejszyć oporność na insulinę i hiperglikemię u pacjentek z rakiem piersi, które poddano powodującej insulinooporność chemioterapii.
Gotowana, smażona, duszona czy surowa?
Jak najlepiej jeść cebulę? Jakkolwiek. Kolejna z jej supermocy polega na tym, że przy obróbce cieplnej traci niewiele ze swoich cudownych właściwości. Wyjątkiem jest cebula czosnkowa, której nie należy gotować (generalnie zresztą gotowana cebula jest najmniej sprawnie przyswajana przez nasz organizm i co za tym idzie, najmniej skuteczna). Świetnie robi nam za to picie wywaru z cebuli i cebulowego soku, a także pogryzanie surowej cebuli. Powinna jednak zniknąć z naszej diety, jeśli cierpimy na dolegliwości wątroby lub woreczka żółciowego, zapalenie jelit lub inne choroby przewodu pokarmowego, mamy chore nerki, albo niewydolność serca. Jeśli żadna z wymienionych chorób cię nie dotyczy, biegnij do warzywniaka – po cebulę!
Polecamy
Dieta dla dziecka. Co powinno znaleźć się w diecie maluchów?
Pierwsza ofiara śmiertelna epidemii E. coli w Wielkiej Brytanii. Źródłem zakażenia były liście sałaty w pakowanych kanapkach
Zucchiolo – nowe warzywo na polskim rynku. Wygląda jak dynia, ale tak nie smakuje
Chcesz stosować „naturalny” Ozempic? Te produkty jedz na końcu
się ten artykuł?