Przejdź do treści

Pij wodę, gdy jest zimno!

Pij wodę, gdy jest zimno! Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Myślisz, że odwodnić można się tylko w upały? To nieprawda. Gdy zaczynają się przymrozki, a kaloryfery pracują pełną parą, twój organizm potrzebuje dodatkowego nawodnienia. I herbata z sokiem wcale mu nie wystarcza!

Kaloryferowa Sahara

Myślisz, że latem razem z potem tracisz więcej wody niż zimą, kiedy pocisz się sporadycznie na siłowni czy pilatesie? Pamiętaj, że wodę wydatkujesz, także oddychając. W czasie upału (35 st. C), gdy wilgotność wdychanego powietrza dochodzi do 75 procent, tracisz z oddechem około 7 ml wody na godzinę. Kiedy na okiennym termometrze jest 10 stopni na minusie, a wilgotność powietrza wynosi 25 procent, utrata wody wraz z wydechem wzrasta do około 20 ml na godzinę.

Do tego jeszcze dochodzą gorące kaloryfery, które sprawiają, że twój organizm czuje się dosłownie jak na pustyni. W powietrzu przegrzanego mieszkania może się rozpuścić niemal 10 razy więcej pary wodnej niż w takiej samej objętości chłodnego powietrza. To oznacza, że wilgotność powietrza w domu może spaść do zaledwie 10 procent (na większości pustyń wskaźnik wilgoci wynosi mniej niż 20 procent). Nic dziwnego, że w sezonie grzewczym skóra staje się sucha i zaczyna swędzieć, a także doskwiera suchość w nosie i ustach (znak wysuszonej śluzówki). Najwyższa pora zacząć się mocniej nawadniać. Zwiększ wilgotność w domu za pomocą elektronicznych nawilżaczy, a przede wszystkim więcej pij.

Zimowe napary

Problem w tym, że pijąc, nie zawsze nawadniamy organizm. Niektóre płyny mają wręcz przeciwne działanie.

– Napoje zawierające substancje stymulujące, czyli kawa (kofeina) i – w mniejszym stopniu – czarna herbata (teina), mają właściwości ściągające i odwadniające. Więc gdy je pijemy, więcej płynów wydalamy, niż przyjmujemy – wyjaśnia dietetyczka Paulina Jamrozik. – By zachować bilans płynów, teoretycznie powinniśmy każdą filiżankę kawy popijać dwiema filiżankami wody – zimą najlepiej wybrać ciepłą.

Możesz także nawodnić się herbatką ziołową.

– Polecam napary z tymianku, czystka czy lipy. Ostrożnie z zielonymi herbatami, bo mają działanie wychładzające. Można także pić ciepłą wodę z cytryną, imbirem i goździkami, ale tylko wtedy, gdy śluzówka gardła nie jest wysuszona. W przeciwnym wypadku należy zrezygnować z imbiru, który może działać na nią drażniąco – podpowiada Paulina Jamrozik.

– Zimą dobrze zrobi nam też poprawiająca odporność i mająca działanie przeciwzapalne herbata rooibos. Mogą ją pić również dzieci, ponieważ nie zawiera teiny. Najzdrowiej oczywiście pić herbaty i napary bez cukru i ciepłe, lecz nie gorące. Zbyt wysoka temperatura przyjmowanych płynów może podrażnić śluzówkę jamy ustnej i gardła.

Kobieta przegląda się w lustrze

Mokra dieta

Gdy za oknem zimno i ponuro, lubisz pocieszać się „comfort food”. Pizza, grzanki, frytki, zapiekanki, makaron z serem, a przed telewizorem chipsy – jeśli te dania i przekąski goszczą w twoim zimowym menu kilka razy w tygodniu, przygotuj się, że zwiększony obwód w pasie nie będzie jedyną konsekwencją ich nadmiernego jedzenia.

– Gdy przechodzimy na ciężkostrawną, zimową dietę, nasz organizm ma więcej pracy ze strawieniem tłustych, smażonych potraw i z wydalaniem zmetabolizowanych toksyn. Do tego fast foody, potrawy panierowane i słone, chipsy oraz grzanki chłoną wodę z przewodu pokarmowego. Dlatego nie zapominajmy o prawidłowym nawodnieniu – nie chodzi tu o picie od razu po posiłkach. Powinniśmy sięgać po płyny pomiędzy nimi, najlepiej w odstępie od pół godziny do dwóch godzin. Jeśli regularnie nawadniamy organizm, szybciej pozbywamy się produktów przemiany materii – wyjaśnia dietetyczka.

Trudno, by zimowa dieta składała się z samych „nawilżających”, surowych produktów, do których należą m.in. świeże warzywa i owoce, bo twój organizm, zmuszony do walki z chłodem, woła o tłuszcze i porządną porcję białka. Możesz jednak uzupełniać płyny, pijąc koktajle warzywne lub z dodatkiem owoców (można je leciutko podgrzać do temperatury minimalnie wyższej niż pokojowa albo dodać do nich ciepłej wody czy mleka). Innym dobrym sposobem na zwiększenie ilości płynów w diecie są zupy.

– Poleca się je zwłaszcza osobom, które chcą zadbać o szczupłą sylwetkę oraz odporność, bo zupy nie tylko szybko sycą, ale też ogrzewają. Odpowiednio przygotowane mają wysoką wartość odżywczą, a jednocześnie mało kalorii – dodaje ekspert. – Jeśli zjemy nawet wielką miskę sałatki, to nie ogrzejemy organizmu. A gdy czujemy chłód lub zmęczenie, mamy większą ochotę na kaloryczne i słodkie przysmaki, które niweczą efekt zjedzenia lekkostrawnej sałatki.

Pij więcej także wtedy, gdy w trosce o sylwetkę zwiększasz ilość błonnika w diecie. Bo owszem, poprawi on trawienie i da uczucie pełnego żołądka, ale tylko wtedy, gdy go odpowiednio „podlejesz”. Gdy w twoim przewodzie pokarmowym będzie za mało wody, błonnik zwiąże tę resztkę tam obecną, co przyczyni się do zaparć.

Toaletowa lustracja

A jeśli już przy tematach toaletowych jesteśmy, czy wiesz, jak najłatwiej sprawdzić, czy dostarczasz organizmowi odpowiednią ilość wody? Wystarczy szybki rzut oka na kolor moczu.

– Jeśli jest jasnożółty, słomkowy lub niemal przezroczysty, to znaczy, że mamy odpowiedni poziom nawodnienia. Jeżeli jednak ma barwę soku jabłkowego i często towarzyszy mu nieprzyjemny, intensywny zapach, oznacza to, że zdecydowanie za mało pijemy – wyjaśnia Paulina Jamrozik. – Badania wskazują, że już pięcioprocentowe odwodnienie organizmu skutkuje obniżeniem kondycji psychofizycznej aż o 30 procent. Pijmy więc w trosce o nasze ciało i umysł.

Bibliografia:

J. Zieliński, J. Przybylski, Ile wody tracimy z oddechem, „Pneumonologia i Alergologia Polska”, 2012, t. 80, nr 3.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: