„Krąży powiedzenie, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani. Ja bym dodała do tego jeszcze, że są tacy, którzy NA RAZIE nie chorują”. Dr Mirosława Gałęcka o tajemnicach ludzkiej odporności
Średnio raz w miesiącu zadajesz sobie pytanie: dlaczego znowu zachorowałam? Dlaczego ciągle jestem przeziębiona? Często masz katar, kaszel i gorączkę? Być może twój układ immunologiczny potrzebuje wsparcia. O tym, jak skutecznie walczyć z nawracającymi infekcjami i wzmocnić odporność, rozmawiamy z dr n. med. Mirosławą Gałęcką, doświadczoną specjalistką chorób wewnętrznych, założycielką Instytutu Mikroekologii w Poznaniu i autorką książki „Nawracające infekcje”.
Patrycja Fijałkowska: W książce “Nawracające infekcje” pisze pani, że bakterii znajdujących się w mlecznych produktach fermentowanych i kiszonkach nie można nazwać probiotykiem. Oznacza to, że samą dietą nie zadziałamy na problemy takie jak zespół jelita drażliwego (IBS) lub problemy z trawieniem?
dr n. med. Mirosława Gałęcka: Dieta jest jednym z najważniejszych elementów w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń, w tym także zespołu jelita drażliwego czy problemów trawiennych. Należy jednak zauważyć, że do zdrowia trzeba podejść bardzo holistycznie i spojrzeć na organizm jako na całość. W terapii zaburzeń odporności czy chorób układu pokarmowego dobiera się zindywidualizowaną dietę, suplementację, a także wprowadza zmiany w stylu życia takie jak zarządzanie stresem, aktywność fizyczna czy odpowiednia jakość snu.
Wracając do tematu kiszonek – produkty fermentowane są bardzo wartościowym składnikiem diety, jednak nie można traktować ich jako zamiennik celowanej probiotykoterapii. Głównie dlatego, że tak jak wyjaśniłam w książce, właściwości probiotyków są szczepozależne. Oznacza to, że konkretny efekt terapeutyczny uzyskujemy podając określone, wyselekcjonowane szczepy. W tym celu powstały właśnie preparaty probiotyczne. Poza tym w przypadku niektórych chorób układu pokarmowego kiszonki będą nasilały dolegliwości. Dlatego podkreślę jeszcze raz: zarówno dieta jak i suplementacja musi być dobrana indywidualnie do pacjenta, a nie tylko do jego choroby.
A jedzenie codziennie domowej kiszonej kapusty również nie wpłynie na mikrobiotę jelitową?
Oczywiście, że wpłynie. Kiszonki zawierają bakterie kwasu mlekowego i stymulują mikrobiom gospodarza do rozwoju. Z tym, że takie działanie ma sens raczej w formie profilaktyki. Chcąc uzyskać konkretny efekt terapeutyczny konieczne jest zastosowanie preparatów z określonymi szczepami probiotycznymi. Tymczasem nie każda zawarta np. w kiszonej kapuście pałeczka kwasu mlekowego jest probiotyczna. Co więcej, nie wiemy, ile w tej kapuście tych konkretnych, potrzebnych nam szczepów jest i ile przetrwa pasaż żołądkowo jelitowy i dotrze do jelita grubego. Poza tym, tak jak już wspomniałam, codzienna dawka kiszonek w niektórych schorzeniach np. SIBO może zaostrzać objawy choroby.
”Wśród lekarzy krąży powiedzenie, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani. Ja bym dodała do tego jeszcze, że są tacy, którzy NA RAZIE nie chorują”
Przy problemach trawiennych, na przykład wzdęciach, zaparciach warto samodzielnie zacząć kurację probiotykami z apteki? Przyjmowanie ich na własną rękę może stanowić zagrożenie dla naszego zdrowia czy ma szanse na sukces?
Rynek suplementów diety, w tym także probiotyków jest bardzo bogaty. W aptece znajdziemy dziesiątki preparatów probiotycznych, z których każdy reklamowany jest jako „ten najlepszy” na problemy żołądkowo-jelitowe.
Zacznijmy od tego, że samo stosowanie probiotyku to zwykle za mało. Jeśli liczymy na to, że wybierzemy pierwszy z brzegu preparat probiotyczny z aptecznej półki i nasze problemy żołądkowo-jelitowe się rozwiążą, to możemy się mocno rozczarować. Poza tym, nawet jeśli faktycznie u źródeł problemów żołądkowo-jelitowych leży dysbioza jelitowa, to wielu pacjentów ma po prostu problem z wyborem odpowiedniego preparatu. A jakość ich jest bardzo różna! Te, które kuszą dobrą ceną najczęściej zawierają zestaw bakterii o nieprzebadanych szczepach, co niestety oznacza, że jest małe prawdopodobieństwo, że będą skuteczne. Co więcej, w tych najtańszych można znaleźć różnego rodzaju zanieczyszczenia, co już samo w sobie może być groźne dla zdrowia.
Jakie błędy w probiotykoterapii najczęściej popełniają pacjenci?
Często te najbardziej podstawowe, czyli stosują niewłaściwe preparaty i zbyt szybko kończą terapię, bo nie widzą szybkich i spektakularnych efektów. Zawsze najlepiej dobrać czas i intensywność terapii oraz rodzaj preparatu nie tylko do objawów klinicznych, ale także do wyniku badań.
W Instytucie Mikroekologii od ponad 13 lat dobieramy indywidualną, celowaną probiotykoterapię do wyniku badania mikrobioty jelitowej oraz stanu zdrowia pacjenta. To znacznie podnosi skuteczność terapii niż działanie „w ciemno”.
Gdy zauważamy u siebie problemy trawienne, powinniśmy najpierw zwrócić się po pomoc do dietetyka czy gastrologa? A może potrzebujemy porady obu tych specjalistów?
Pierwszym krokiem w jakichkolwiek problemach zdrowotnych jest diagnostyka. Przyczyn przewlekłych dolegliwości ze strony układu pokarmowego może być bardzo wiele – od dysbiozy jelitowej, poprzez SIBO, nadwrażliwości pokarmowe, nietolerancje pokarmowe, aż po groźniejsze schorzenia takie jak choroby zapalne jelit czy nawet nowotwory. Dlatego bardzo odradzam próby „leczenia” objawów na własną rękę, bez wcześniejszej diagnostyki.
Dietetyk i gastrolog to specjaliści, którzy powinni się uzupełniać. Leczenie przewlekłych schorzeń układu pokarmowego wymaga połączenia sił i – obok wdrożenia leczenia farmakologicznego – często konieczna jest zmiana diety. Także ze względu na to, że przyczyną dolegliwości mogą być nietolerancje pokarmowe np. laktozy czy histaminy albo nadwrażliwości pokarmowe IgG-zależne.
Indywidualnie dobrana i zbilansowana dieta eliminacyjna, szczególnie w połączeniu z probiotykoterapią pozwala na poprawę stanu jelit, wyciszenie przewlekłego stanu zapalnego, a co za tym idzie poprawę stanu zdrowia i samopoczucia pacjenta.
”Dbanie o zdrowie nie ogranicza się wyłącznie do okresu jesienno-zimowego”
Często słyszymy o osobach, które chociaż nie są wzorem zdrowego stylu życia, na przykład nie dosypiają czy kiepsko się odżywiają, nigdy nie chorują. To pozór? Czy w ich diecie musi być coś, co wzmacnia ich system immunologiczny, czy może mają to w genach?
Wśród lekarzy krąży powiedzenie, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani. Ja bym dodała do tego jeszcze, że są tacy, którzy NA RAZIE nie chorują. Oczywiście skłonność do różnych chorób częściowo zależy od predyspozycji genetycznych, jednak zdecydowanie większa rola przypada czynnikom środowiskowym i stylowi życia. Pamiętajmy, że przez całe życie pracujemy na swoje zdrowie, a niektóre choroby rozwijają się powoli i podstępnie, jak chociażby nowotwory jelita grubego, cukrzyca. Mogą przez wiele lat nie dawać objawów, sprawiając złudne poczucie dobrego zdrowia i nie dając motywacji do zmiany swoich przyzwyczajeń.
Medycyna XXI wieku powinna być medycyną profilaktyki. Myśląc o zdrowiu powinniśmy planować długoterminowo. Długość życia znacznie się wydłużyła, ale jego jakość w wieku podeszłym niestety nadal jest często niezadowalająca. To wyzwanie, nad którym powinni pracować wspólnie naukowcy, lekarze praktycy, ale także sami pacjenci.
Na ile możemy zregenerować osłabiony układ immunologiczny? Na przykład ja jako dziecko bardzo często chorowałam na anginę i przyjmowałam antybiotyki. Mam wrażenie, że dziś płacę za to obniżoną odpornością i chorobą autoimmunologiczną.
Badania naukowe coraz częściej podkreślają znaczenie pierwszych lat, a nawet miesięcy życia w kontekście zdrowia w wieku dorosłym. Wiemy już na przykład, że dysbioza jelitowa w pierwszych miesiącach życia może zwiększać ryzyko wystąpienia niektórych chorób autoimmunizacyjnych czy alergii.
Jako dorośli ludzie nie mamy już wpływu na to, w jaki sposób byliśmy karmieni czy leczeni we wczesnym dzieciństwie, ale możemy podjąć działania mające zniwelować różne negatywne skutki np. częstych antybiotykoterapii. Są to przede wszystkim działania mające przywrócić równowagę w działaniu układu immunologicznego i zniwelowaniu przewlekłego stanu zapalnego. Tutaj jest właśnie miejsce na odpowiednią, indywidualnie dobraną dietę na przykład w oparciu o badanie nadwrażliwości pokarmowych IgG-zależnych ImuPro, celowaną probiotykoterapię, właściwą, rozsądną suplementację. Ważne jest także zadbanie o jakość snu, odpoczynek, regenerację organizmu czy aktywność fizyczną.
Czy temperatura na zewnątrz powinna mieć wpływ na to, co jemy?
Można znaleźć wiele informacji na temat rozgrzewających i wychładzających właściwości różnych produktów. Takie podejście ma swoje źródła między innymi w tradycyjnej medycynie chińskiej i jest stosowane np. w kuchni pięciu przemian. Oczywiście, jeśli ktoś się tym interesuje, to nie widzę przeszkód, żeby brać takie rekomendacje pod uwagę układając jadłospis. Jednak w kwestii diety skupiłabym się przede wszystkim na tym, aby była ona możliwie różnorodna i zbilansowana. Poza tym często intuicyjnie wiemy, jaka potrawa będzie dla nas dobra przy danej pogodzie. Np. zimą sięgamy po gęste, wysokie odżywczo, rozgrzewające zupy i przyprawy, a latem jemy lżej, bardziej na surowo, kolorowo.
”Medycyna XXI wieku powinna być medycyną profilaktyki. Myśląc o zdrowiu powinniśmy planować długoterminowo”
Czy zimą powinniśmy dodawać do swojej diety konkretne produkty, które wzmocnią odporność?
Zima to przede wszystkim czas, kiedy mamy dostęp do bardzo niewielkiej ilości promieni słonecznych, a co za tym idzie grożą nam niedobory witaminy D. Dlatego warto regularnie kontrolować poziom witaminy D i na podstawie wyniku dobrać odpowiednią dawkę suplementacji.
Zima to też czas, kiedy większość warzyw i owoców spożywamy w formie gotowanej, duszonej lub jako przetwory, co sprawia, że są one mniej zasobne między innymi w witaminę C. Warto więc włączyć do diety produkty z rokitnika, dzikiej róży, aronii, które będą stanowiły profilaktykę potencjalnych niedoborów. Dobrze sprawdzą się też rozgrzewające przyprawy np. cynamon, goździki, kurkumina.
Jakie błędy prowadzące do osłabienia odporności najczęściej popełniają pani pacjenci?
Popełniają wiele różnych błędów takich jak niezbilansowana dieta czy nie dbanie o regenerację organizmu. Jednak jest jeden, na który szczególnie chciałabym zwrócić uwagę: lekceważenie objawów choroby, maskowanie ich lekami przeciwgorączkowymi i niedoleczenie przeziębień. Jest to nagminne zarówno jeśli chodzi o dzieci jak i osoby dorosłe.
Tymczasem, aby układ immunologiczny mógł zwalczyć chorobę, a następnie się zregenerować potrzebuje czasu spędzonego na odpoczynku w domu. Bezrefleksyjne przyjmowanie powszechnie dostępnych bez recepty leków przeciwgorączkowych nie powoduje, że pacjent jest zdrowy. Dzięki ich zastosowaniu nie ma objawów, ale przy tym pozbawia organizm możliwość obrony. Stąd biorą się takie częste i przewlekłe choroby trwające czasami cały okres jesienno-zimowy.
Dlatego zawsze mówię pacjentom, że już pierwsze objawy przeziębienia powinny skłonić nas do pozostania w domu i zduszenia choroby w zarodku, najlepiej przy pomocy własnego układu immunologicznego. Jeśli pozwolimy chorobie się rozwinąć, mogą pojawić się powikłania, konieczność wdrożenia antybiotykoterapii, co osłabi nasz mikrobiom, a także długotrwałe upośledzenie odporności. Czy jest to warte chodzenia do pracy z infekcją?
Zdecydowanie nie. Jak możemy zatem ustrzec się przed nawracającymi infekcjami?
Po pierwsze i najważniejsze – zrozumieć, że układ odpornościowy to skomplikowany mechanizm i nie „naprawimy” go jednym suplementem stosowanym przez kilka dni. Konieczne jest kompleksowe podejście do tematu – przywrócenie prawidłowej mikrobioty jelit, wprowadzenie indywidualnie dobranej, zbilansowanej diety i suplementacji, regularna aktywność fizyczna, odpoczynek, sen. Jeśli zaniedbujemy którykolwiek z tych elementów infekcje będą wracać, bo cały organizm będzie osłabiony.
Po drugie, kiedy już dopadnie nas infekcja, należy pozwolić organizmowi ją zwalczyć. Nie zbijać od razu gorączki poniżej 38 stopni, nie brać leków maskujących objawy. Zostać w domu, wychorować się i zregenerować.
A po trzecie pamiętać, że dbanie o zdrowie nie ogranicza się wyłącznie do okresu jesienno-zimowego. Wszystkie suplementy, dieta, zmiany potrzebują czasu, żeby zadziałać. Dlatego o sezonie jesiennych gryp i przeziębień myślimy jak lato jest jeszcze w pełni. Po to, żeby mieć czas się do nich przygotować.
Czy dieta wegańska stanowi przeszkodę w utrzymaniu prawidłowej mikrobioty jelitowej i odporności?
Dobrze zbilansowana dieta wegańska jest bardzo korzystna dla naszego mikrobiomu. Głównie dzięki temu, że zwykle obfituje ona w pełnoziarniste produkty, kasze oraz warzywa i owoce bogate w błonnik, który jest pożywieniem dla dobrych bakterii jelitowych. Dodatkowo duża ilość mięsa w diecie może powodować nadmierne namnażanie się bakterii proteolitycznych, czego skutkiem mogą być na przykład wzdęcia.
A co poradziłaby pani osobom, które nie jedzą żadnych produktów odzwierzęcych?
W przypadku diety wegańskiej szczególnie warto zadbać o suplementację witaminy B12, D oraz kwasów Omega-3. Te ostatnie pozyskuje się głównie z tłustych ryb morskich, jednak na rynku są już dostępne wysokiej jakości preparaty bogate w DHA wytwarzane ze specjalnego gatunku mikroalg. Zarówno witamina D jak i Omega-3 ma bardzo duże znaczenie dla prawidłowego działania układu immunologicznego, zarówno w profilaktyce infekcji jak i powstawania i przebiegu chorób autoimmunizacyjnych.
dr n. med. Mirosława Gałęcka – absolwentka Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Od 2006 roku prowadzi w Poznaniu Instytut Mikroekologii oferujący kompleksową diagnostykę przewlekłych dolegliwości, u podstaw których leży dysbioza jelitowa oraz przewlekły stan zapalny. Jest lekarzem o szerokim spektrum zainteresowań i holistycznym podejściu do pacjenta. W swej praktyce kieruje się zasadą, że zdrowie zaczyna się w jelitach. Na bazie wieloletniego doświadczenia jest specjalistką w prowadzeniu terapii probiotycznej/mikrobiologicznej oraz diety spersonalizowanej.
Polecamy
Fizjoterapeuta Tomasz Sobieraj: „Nerw błędny to klucz do zdrowia. Tylko trzeba go lepiej poznać i wiedzieć, co mu służy”
Lekarka Róża Hajkuś apeluje do rodziców: „Nauka do sprawdzianu nie jest warta zarywania nocy”
Kurkumina: przeciwzapalne źródło mocy
Układ immunologiczny, czyli tarcza chroniąca przed rozwojem chorób
się ten artykuł?