Przejdź do treści

„Czysta micha” wcale nie taka czysta! Dlaczego trend „clean eating” przynosi więcej szkody niż pożytku?

kobieta pijąca koktajl
"Czysta micha" wcale nie taka czysta! Dlaczego trend "clean eating" przynosi więcej szkody niż pożytku?/Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Na pierwszy rzut oka „clean eating” (po polsku „czysta micha”) wygląda niewinnie. Propagatorów tego ruchu interesuje twoje zdrowie, wybory żywieniowe, zmiana stylu życia. To właśnie dlatego na swoich mediach społecznościowych proponują ci pełnowartościowe posiłki i wyzwania, które zmienią twoje życie na lepsze. Niestety, to tylko pozory. Dawno nie było w dietetyce tak niebezpiecznego ruchu!

Zdrowy styl życia to nowa dieta odchudzająca

Kiedyś sprawa była prosta – chciałaś schudnąć, sięgałaś po dietę odchudzającą. Modna była dieta Dukana, kopenhaska czy Cambridge oparta na koktajlach. Większość z nich była restrykcyjna, wywoływała po pewnym czasie efekt jo-jo, ale nie udawała niczego innego. Chcesz schudnąć – musisz się pomęczyć. Oczywiście z punktu widzenia dietetyka nie jest to dobry pomysł, ale ten tekst jest o czymś innym.

„Clean eating” to nowa dieta odchudzająca, ale teraz nie wypada już mówić o dążeniu do schudnięcia za wszelką cenę. Teraz, żeby coś sprzedać, trzeba to ubrać w filozofię. Czysta micha nie proponuje ci zwykłej diety, to „program odnowy zdrowia”. Zrozumiałe jest, że wielu osobom ten przekaz wyda się rozsądny i atrakcyjny. Niestety, gdy bliżej przyjrzeć się tym propozycjom, okazuje się, że nie zmieniło się nic poza nazwą. Dalej musisz zacząć od detoksu, by oczyścić organizm z toksyn. Kolejnym krokiem jest rezygnacja z zakwaszających pokarmów (w dietetyce już dawno obalono teorię detoksu i zakwaszania) i zastosowanie niskokalorycznego jadłospisu. Jak nie dać się nabrać na „czystą michę”?

Czy możesz złamać zasady programu? Nie? To dieta.

Czy liczysz punkty, kalorie, ważysz się i mierzysz z dużą regularnością? Tak? To dieta.

Czy ktoś próbuje sprzedać ci dodatkowe suplementy, produkty? Tak? To dieta.

Czy do programu dołączona jest lista produktów „grzesznych” i dozwolonych? Tak? To dieta.

Czy w tygodniu jesz „czysto”, ale możesz pozwolić sobie na „cheat day”? Tak? To dieta.

Poświęcenie jest potrzebne

„Czysta micha” obiecuje wiele, po zmianie stylu życia będziesz nową osobą, wolną od zmęczenia, złego humoru i pryszczy. Musisz tylko zrobić to, co ja – twierdzi instagramowa guru zdrowego odżywiania. Dalej dowiesz się, że guru też była tam, gdzie ty. Żyła za szybko, jadła byle co, straciła libido, aż do momentu, w którym – odstawiła gluten/mleko/postanowiła jeść, jak jaskiniowiec. Od tamtej chwili wszystko się zmieniło! Ty zrób to samo. Poświęć się dla słusznej sprawy.

Bagietka, dżemy, jedzenie na stole

„Clean eating” to często dieta eliminacyjna, która poza niebezpiecznymi restrykcjami żywieniowymi stygmatyzuje produkty spożywcze sprawiając, że zaczynasz dzielić żywność na „dobrą” i „złą”, „grzeszną” i „czystą”. Takie określenia bardzo silnie wpływają na emocje i zmianę stosunku do jedzenia. To zaś może prowadzić do rozwoju obsesji żywieniowej, objadania, jedzenia „złych” pokarmów z poczuciem winy czy kompensowania „grzechów” przez nadmierną aktywność fizyczną. To zaś pierwszy krok do zaburzeń odżywiania i obrzydzenia do samej siebie.

Wyglądaj, jak ja!

Fit influencerka je zdrowo, same superfoods, zawsze jest uśmiechnięta, ma czas na trening. Pokazuje ci, jak żyć idealnie, ale czy zauważyłaś, że jej konto wypełniają głównie zdjęcia sylwetki? Kaloryfer na brzuchu, wypięta pupa, przerwa między udami, czasem wystylizowane śniadanie.

Kolejne zagrożenie „czystej michy” wiąże się z tym, że choć z założenia trend mówi o zdrowym jedzeniu, to jednak znacznie częściej promuje po prostu bycie szczupłą, czasem nawet bardzo! Kiedy ludzie próbują uzasadnić rezygnację z glutenu w celu schudnięcia, ale nie chcą mówić o odchudzaniu, zaczynają szukać innych wyjaśnień. Tu do gry wkracza pseudonauka i motywowanie wyglądem, zdjęciami „przed” i „po”.

Nie zaskoczę cię, gdy napiszę, że fit guru z Instagrama często nie ma żadnego wykształcenia żywieniowego, a tymczasem wypowiada się niczym profesor wtrącając trudne słowa, by stworzyć pozory. Tak powstał smalec bogaty w białko czy gluten z 50 chromosomami. Wszystko to na tle pięknej sylwetki z niezawodnie płaskim brzuchem. Kompletna bzdura wypowiedziana przez znaną osobę, żonę piłkarza czy aktorkę zyskuje na rozgłosie, część osób w nią uwierzy i powtórzy dalej. Tak oto tworzą się żywieniowe mity, z którymi my dietetycy walczymy potem latami!

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.