Alkohol na diecie – tak czy nie?
Pić czy nie pić ‒ oto jest pytanie… Jak powinniśmy dozować ilość alkoholu, jeżeli chcemy zdrowo się odżywiać? Często zadają mi to pytanie moi dietetyczni klienci. Jeżeli myślicie, że powiem wam: można pić alkohol! ‒ to niestety się mylicie. Jeżeli uważacie, że zabraniam sięgać po procenty moim podopiecznym, to też jesteście w błędzie…
Z napojami wyskokowymi nie jest tak łatwo. Z jednej strony dostarczają zbędnych kalorii, obciążają wątrobę, no i, nie oszukujmy się, raczej mają niekorzystny wpływ na nasze zdrowie. Postawmy sprawę jasno: alkohol jest trucizną. Z drugiej strony jest to często nieodłączny element spotkań ze znajomymi, uroczystości rodzinnych i innych społecznych wydarzeń, bez którego (i nie mówię tu o litrach wina) niełatwo funkcjonować towarzysko. Trudno temu zaprzeczyć, nierzadko po prostu lubimy wypić lampkę wina do obiadu czy napić się piwa po pracy. A ja wam powiem, że znowu chodzi o ilość i częstotliwość, czyli zdrowy rozsądek przede wszystkim.
Co się dzieje w twoim organizmie po wypiciu alkoholu?
Alkohol to puste kalorie. Zawsze najpierw będzie metabolizowany alkohol, a potem cała reszta (trzeba się czym prędzej pozbyć niebezpiecznej trucizny), więc zanim organizm zajmie się spalaniem orzeszków, czipsików i paluszków, musi rozłożyć etanol. Jeden gram czystego alkoholu to 7 kcal (dla porównania 1 g węglowodanów to 4 kcal, 1 g tłuszczu to 9 kcal, a 1 g białka to 4 kcal). Czyli trzeba powiedzieć to na głos: alkohol jest kaloryczny.
Alkohol po wypiciu jest już wchłaniany w jamie ustnej, potem wędruje do żołądka, a następnie do jelit (głównie jest wchłaniany w jelicie cienkim). Z jelit przechodzi do krwi, którą jest transportowany do wątroby. W wątrobie metabolizowana jest większość alkoholu, ulega przemianie (pod wpływem odpowiednich enzymów) do aldehydu octowego (wysoka toksyczność) i w konsekwencji kolejnych procesów do wody i dwutlenku węgla.
Nasz organizm ma określone tempo pozbywania się alkoholu (u każdego jest inne i zależy od różnych czynników, np. płci, tego, co wcześniej jedliśmy) z organizmu niezależnie od tego, ile go wypiliśmy. Źródła podają 10-12 mg alkoholu etylowego na godzinę w przypadku mężczyzn i 8-10 mg alkoholu etylowego na godzinę u kobiet. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia z 2014 roku nadużywanie alkoholu jest przyczyną 200 różnych chorób (nowotwory, nadciśnienie tętnicze, stany zapalne błony śluzowej jamy ustnej, przełyku, żołądka i dwunastnicy, niewydolności nerek, zaburzenia pracy układu nerwowego i hormonalnego itp.) i obrażeń (utonięć, wypadków drogowych, śmierci w wyniku pożaru itp.). Zatem – ostrożnie!
Dodatkowe kalorie – winny nie tylko alkohol
Zwróćcie uwagę na to, że gdy pijecie na imprezie, wyłącza się uważność. Dietetyczny radar słabnie, a dieta schodzi na drugi plan. Coraz częściej sięgacie po niedozwolone smakołyki, nie przejmujecie się wcześniej ustalonymi jedzeniowymi zasadami i wszystkie postanowienia idą w las. Ciężko wypracowany mechanizm samokontroli się wyłącza. Okazuje się nagle, że w czasie jednego wieczoru byliście w stanie niepostrzeżenie zjeść taką samą ilość śmieciowego jedzenia, która jest równa waszemu trzydniowemu zapotrzebowaniu kalorycznemu. Nie mówiąc już o dodatkach do alkoholu ‒ kolorowych bąbelkach, czyli cukrze w płynie.
Nie inaczej jest w przypadku soku do piwa. Nie łudźcie się też, że soki z kartonu to zdrowszy towarzysz alkoholu. To także niezła dawka cukru. Likiery, kolorowe wódki, słodkie wina, syropy do drinków z palemką… Niestety, nie pomogą na diecie. Piwo samo w sobie także jest dosyć kaloryczne, a często nie kończy się na jednym… Tym bardziej słowo umiar ma tu znaczenie.
Alkohol a trening
Podobno sportowcy to grupa osób, która wykazuje skłonności do spożywania alkoholu w nadmiarze i dotyczy to głównie zawodników gier zespołowych. A alkohol wypity po treningu nie pozostaje bez wpływu na formę sportową. Istnieją badania, które informują, że alkohol po wysiłku, i to tym ukierunkowanym na przyrost masy mięśniowej, może zaburzyć cały proces. Regeneracja powysiłkowa też może zostać zakłócona, a wtedy o kontuzje nietrudno. A może piwo jako izotonik? Niekoniecznie.
Alkohol odwadnia (wzmaga diurezę, czyli oddawanie moczu), a po wysiłku raczej lepiej się nawadniać. Jeżeli zadbacie o odpowiednią ilość płynów i prawidłowo skomponowany posiłek po treningu, wtedy piwo (od czasu do czasu oczywiście) nie będzie już wielkim przewinieniem (oprócz kolejnej dawki kalorii). Warto tutaj też wspomnieć, że pijąc napoje wyskokowe, zapominacie o protokole odżywiania po wysiłku. Stajecie się bardziej liberalni i „czysta micha” nie już dla was priorytetem. Jeżeli chcecie być w życiowej formie albo jesteście zawodowymi sportowcami, to polecałabym jednak ograniczenie alkoholu albo nawet zrezygnowanie z niego.
Żaden dietetyk nie zadecyduje za was, czy sięgać po alkohol, czy nie. W wypadku „procentów” mniej zawsze jednak znaczy lepiej! Twierdzenie, że czerwone wino zawiera przeciwutleniacze i dlatego warto je regularnie pić, nie jest idealnym argumentem. Negatywne skutki działania alkoholu zdecydowanie przewyższają jego potencjalne prozdrowotne właściwości. Trzeba się z tym faktem, niestety, pogodzić…
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Coraz więcej zwolnień lekarskich z kodem C. Pacjent nie otrzyma za nie zasiłku chorobowego
Masz problemy z cerą? Rozważ zmianę diety! Oto kilka przepisów
Dieta dla dziecka. Co powinno znaleźć się w diecie maluchów?
Jak odchudzić dziecko? Poradnik dla rodziców
się ten artykuł?