Odchudzanie a efekt jo-jo. O gubieniu kilogramów opowiada diabetolog prof. Leszek Czupryniak
Odchudzasz się, męczysz i nawet są efekty. I nagle waga staje w miejscu albo – o zgrozo – rośnie. Dlaczego? O efekcie jo-jo i o tym, co dzieje się w naszych organizmach, gdy próbujemy chudnąć, opowiada diabetolog prof. Leszek Czupryniak.
Energia dobrze przechowana
W paleolicie człowiek raz na pół roku upolował mamuta, trochę mięsa zjadł od razu, trochę zasuszył. Jego dieta składała się też z ryb i z tego, co zebrał w lesie, owoców, jagód. Nie było węglowodanów (teraz 50–60 proc. składu diety). A to one pobudzają wydzielanie insuliny, która stymuluje ośrodek łaknienia, w efekcie czego jemy więcej i przekraczając swoje dzienne zapotrzebowanie energetyczne, tyjemy.
Regulacje fizjologiczne organizmu człowieka powstały setki tysięcy lat temu w warunkach niedostatku jedzenia: okresów głodu i chwil obfitości, np. po upolowaniu mamuta. Zdrowy organizm ma w swym wyposażeniu żelazne mechanizmy zachowywania energii. Jeśli tego, co zjadł, nie zużywa od razu na pracę mięśni, np. na walkę czy ucieczkę, to odkłada to w postaci tłuszczu. To prawo zachowania energii potrzebnej do funkcjonowania wszystkich komórek, ogrzania organizmu itd. służy zachowaniu życia.
Odchudzanie – gdy sytość igra z głodem
Odchudzanie polega na zmuszeniu organizmu do sięgnięcia po zapasy energii w tkance tłuszczowej. Ogranicza mu się więc dowóz kalorii, i słusznie. Ograniczając je, organizm sięga po zapasy, spala je, a w konsekwencji masa ciała spada. Wydatki energetyczne przeciętnego funkcjonowania na pracę mózgu, mięśni, jelit itd. można obniżyć nawet o jedną trzecią.
Ponieważ tym wszystkim steruje „głowa” – układy autonomiczny, nerwowy i hormonalny – to gdy ona stwierdzi, że przychodzi za mało kalorii, wyda organizmowi dyspozycję – oszczędzać.
Gdy człowiek otyły chce schudnąć zaczyna pewną grę ze swoim organizmem. Najpierw odrzuca słodycze, źródło energii natychmiastowej. Oczywiście, może zjeść cztery snickersy naraz, ale tylko potem na bocznicy kolejowej powinien ręcznie, łopatą, rozładować wagon węgla, by spalić cukier ze snickersów i nie przytyć. Gdy zamiast tego siądzie przed telewizorem, to przytyje, bo organizm nadmiar energii zachowa na przyszłość.
Ludzie odchudzający się najpierw trochę chudną, po czym widzą, że chudnąć przestali. Wtedy, chcąc dalej chudnąć, powinni zwiększyć wysiłek fizyczny, by znowu zakłócić organizmowi równowagę. Dokładając wysiłek, zwiększą ujemny bilans energetyczny i spowodują, że nawet jeśli organizm nauczył się żyć przy niższym dowozie kalorii i je oszczędzać, to przy zwiększonej aktywności fizycznej będzie musiał zużywać więcej kalorii. Po dodaniu do tego systematyczności i zmiany nawyków jedzeniowych dalsze chudnięcie gwarantowane.
Skąd się bierze jo-jo?
Gdy ktoś chudnie przez cztery–osiem tygodni, po czym waga staje w miejscu: je mało, ale już nie chudnie, to dzieje się tak dlatego, że organizm walczy o zatrzymanie masy ciała. Bo przecież nie wie, czy jest za gruby, czy nie. Mózg nic nie wie o nadmiarze tłuszczu w komórkach tłuszczowych. Nauczył się żyć przy mniejszym dowozie energii i chce utrzymać wagę, bo to jest ważne dla jego przetrwania czasu głodu, a „sądzi”, że przyszło mu żyć właśnie w takich czasach.
”Mózg nic nie wie o nadmiarze tłuszczu w komórkach tłuszczowych. Nauczył się żyć przy mniejszym dowozie energii i chce utrzymać wagę, bo to jest ważne dla jego przetrwania czasu głodu, a „sądzi”, że przyszło mu żyć właśnie w takich czasach”
Organizm przećwiczony i nauczony, że jest głód i że musi sobie radzić na niskim poziomie dowozu kalorii, wtedy nadzwyczaj sprawnie metabolizuje, obraca energią i oszczędnie nią gospodaruje. Komórki wszystko, co im spadnie z nieba, każdą kalorię, magazynują. Obfitość kalorii skrzętnie chomikują. Wprowadzenie organizmu w tryb głodzenia zawsze powoduje takie zjawisko. W efekcie człowiek tyje i przewyższa wagę wyjściową sprzed odchudzania (efekt jo-jo). Nie objada się bardziej, tylko podlega mechanizmom regulacyjnym organizmu.
Na to człowiek się zniechęca, mówi: to ja już nie schudnę, nie dam rady, i wraca do swoich ulubionych bogatokalorycznych posiłków. Wtedy rośnie ilość przyjmowanych kalorii, ale trafiają one do organizmu o całkiem już innej regulacji metabolicznej – o wiele bardziej efektywnej
Rządzą nami wciąż te same prawa, którym podlegali nasi paleolityczni przodkowie, a które zapewniły nam przetrwanie jako gatunkowi. Możemy z nimi grać, ale nie damy rady ich ani obejść, ani przeskoczyć. A zanim zaczniemy się objadać albo odchudzać, powinniśmy dobrze rozumieć reguły gry.
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
„The Lancet”: Już dwa plasterki szynki dziennie mogą znacząco zwiększyć ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2
Jak odchudzić dziecko? Poradnik dla rodziców
Robert Kudelski: „Oczekuje się od nas, osób z otyłością, większej dyscypliny. Jakby ta dyscyplina miała załatwić sprawę”
Ozempic i Wegovy pomocne w walce z uzależnieniami? Zaskakujący efekt uboczny leków na odchudzanie
się ten artykuł?