6 min.
5 najczęstszych błędów przy odchudzaniu

5 najczęstszych błędów przy odchudzaniu Istock.com
Najnowsze
12.04.2021
Czy jedzenie ma płeć? Dietetyczka Sylwia Maksym wyjaśnia
12.04.2021
„Karmię piersią, jem zdrowo”. Książka, którą powinna przeczytać każda świeżo upieczona mama!
11.04.2021
Nadwrażliwość na gluten – sprawdź, czy to masz
11.04.2021
Nowalijki – jeść czy się wystrzegać?
10.04.2021
6 zaskakujących rzeczy powodujących wzdęcia
Za mało i zbyt rygorystycznie. Ale też bez uwzględnienia odpowiedniej ilości wody, ze zbyt małą ilością snu i przy folgowaniu sobie w kwestii drinków. Odchudzając się, popełniamy sporo większych i mniejszych błędów.
Spis treści
Zbyt duży deficyt kaloryczny
Restrykcyjne diety niskokaloryczne to droga donikąd. Owszem, drastyczne obniżenie ilości przyswajanych kalorii – zgodnie z zasadami fizyki – przyniesie szybki spadek wagi, ale jednocześnie spowolni przemianę materii. Tym samym wywoła efekt jo-jo po powrocie do normalnego sposobu odżywiania. Diety niedoborowe mają więc same wady: rozregulowują metabolizm, nie uczą, co i w jaki sposób jeść, by zdrowo tracić kilogramy, a towarzyszący takiej kuracji głód prędzej czy później doprowadzi do zarzucenia nowego sposobu odżywiania. Poza tym: powodują niedobory ważnych składników odżywczych, a tylko dostarczanie węglowodanów, białek, tłuszczów, witamin i minerałów w postaci zróżnicowanej i prawidłowo zbilansowanej diety może zaspokoić potrzeby organizmu, gwarantując mu prawidłowe funkcjonowanie.
Z tego powodu nie są korzystne diety niskowęglowodanowe (wykluczające jedzenie produktów zbożowych – pieczywa i makaronu), bo prowadzą do zaburzeń przemiany białek i tłuszczów. Utrudniają też rozróżnienie, czy jesteśmy najedzeni, czy głodni, przez co paradoksalnie sprzyjają tyciu. Poza tym węglowodany są mniej kaloryczne niż tłuszcze, a produkty zawierające ten składnik są bogate w błonnik, który zapewnia prawidłową pracę jelit i sprzyja rozwojowi naturalnej mikroflory przewodu pokarmowego. Równie groźne są diety, w których znajduje się zbyt duża ilość białka. Obciążają one wątrobę i nerki, doprowadzając do uszkodzeń tych narządów.
Picie za małej ilości wody
Organizm człowieka w większości składa się z wody. W jej obecności zachodzą wszystkie reakcje i procesy (m.in. transport substancji odżywczych, hormonów i enzymów, usuwanie zbędnych produktów przemian metabolicznych), więc niewystarczające nawodnienie upośledza je i spowalnia. Wiele osób z nadwagą celowo jednak pije niewiele, bo ma wrażenie, że nadmiar płynów powoduje zatrzymywanie płynów w tkankach, wywołując uczucie ciężkości. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie: im mniej pijemy, tym bardziej organizm kumuluje wodę, chroniąc się przed odwodnieniem. W ten sposób ograniczając podaż wody, zyskujemy dodatkowe kilogramy. Dlatego dietetycy zalecają (nie tylko w czasie kuracji odchudzających) picie ok. 1,5 litra płynów dziennie, jako idealny napój wskazując niegazowaną wodę z cytryną. Wypita na czczo pobudzi jelita do pracy, wspomoże wydzielanie żółci z woreczka żółciowego, co wspomaga trawienie (szczególnie przy dużej podaży tłuszczu).
Stres i niedosypianie
Tę zależność można wyjaśnić na dwóch poziomach: fizjologicznym i tym dotyczącym zwykłej organizacji życia. Po pierwsze, chroniczny stres sprawia, że nasz organizm w nadmiarze wydziela hormony, które pobudzają apetyt. Powoduje to, że albo podjadamy kompulsywnie, albo zaczynamy traktować jedzenie jako jedną z nagród za trudy dnia. Jednocześnie stres – prawdopodobnie w mechanizmie oszczędzania energii na podtrzymanie czynności życiowych – spowalnia metabolizm. Jak pokazują badania, różnica dziennego zużycia kalorii pomiędzy osobami żyjącymi w nieustannym napięciu a tymi, które nie mają zbytnich powodów do stresu, wynosi ok. 100 kcal. W drugiej płaszczyźnie – organizacji codzienności – stres wiąże się z wiecznym pośpiechem. Kiedy nie mamy czasu na gotowanie, sięgamy po żywność wysoko przetworzoną, często od razu przygotowaną do spożycia, a więc bardzo kaloryczną. Nie mając czasu na jedzenie, łykamy duże kęsy, starając się jak najszybciej napełnić żołądek na zapas. Przejadamy się i przestajemy czytać sygnały świadczące o wypełnieniu żołądka.
Z kolei gdy śpimy mniej, niż potrzebujemy (świadczy o tym poranne zmęczenie, odczuwany do południa ból głowy), osłabiamy naturalny system obronny (a więc możemy częściej łapać infekcje), ale jednocześnie zaburzamy też gospodarkę hormonalną, prowokując kłopoty z przemianą materii. Za uczucie głodu i sytości odpowiadają bowiem dwa hormony ‒ leptyna i grelina. Wysoki poziom leptyny zapewnia kontrolę apetytu, wzrost poziomu greliny skutkuje jego wzrostem. Gdy za mało śpimy, poziom leptyny spada, greliny – wzrasta, co oznacza, że osoby niewyspane jedzą więcej. Dodatkowo leptyna wpływa na poziom insuliny – jeśli śpimy za krótko, poziom leptyny jest u nas obniżony, podwyższa się natomiast poziom insuliny. A wtedy nie tylko czujemy większy apetyt, ale też znacznie szybciej odkładamy tkankę tłuszczową.
Alkohol
Alkohol powinniśmy traktować jak słodycze, dlatego na czas odchudzania należałoby się z nim rozstać. Przede wszystkim – jest kaloryczny. Kieliszek białego wina to ok. 90 kcal, czerwonego – ok. 120 kcal, 0,5 litra piwa to 250 kcal. Z kolei drinki ukrywają w sobie nie tylko kalorie pochodzące z alkoholu, ale też dodatkową porcję cukru w postaci soków, syropów lub owoców. Kalorie to jednak nie koniec pułapek żywieniowych, które niesie za sobą alkohol.
Kolejne to: podjadanie (sącząc piwo, mamy ochotę coś przekąsić), złe samopoczucie w czasie odchudzania (większość osób odchudzających się nawet na małą ilość alkoholu reaguje nudnościami i dolegliwościami ze strony przewodu pokarmowego) oraz zaburzenia snu (patrz: punkt 3). Badania pokazują, że wystarczy kieliszek wina, by sen został zaburzony. Owszem, rozluźnieni zaśniemy szybciej, ale nasz mózg będzie bardziej aktywny w nocy, a niewyspany organizm silniej wydziela hormony sprzyjające tyciu.
I jeszcze jedno: alkohol prowadzi do zwiększonego wydzielania insuliny i znacznych spadków poziomu glukozy we krwi. Hipoglikemia powoduje silne uczucie głodu, które sprzyja tyciu, prowokuje też zatrzymywanie wody w organizmie, a w długotrwałej perspektywie przyczynia się do powstawania cukrzycy typu 2.
Niedobory witaminy D
Oprócz oczywistego wpływu, jaki witamina D ma na gospodarkę wapniowo-fosforanową (mineralizacja kości), w istotny sposób wspomaga też m.in. odporność organizmu oraz obniża ryzyko nowotworów i chorób autoimmunologicznych. Na długiej liście zalet witaminy D są także jej związki z odchudzaniem. Prawidłowy poziom tego składnika gwarantuje bowiem wystarczające wydzielanie leptyny – hormonu informującego mózg o tym, że jesteśmy najedzeni. Oznacza to, że niedobór witaminy D może powodować zwiększony apetyt.
Witamina D ma także związek z funkcjonowaniem tarczycy, która pośrednio wpływa na skłonność do przybierania na wadze. U zdrowego człowieka tarczyca produkuje dwa hormony ‒ tyroksynę (T4) i trójjodotyroninę (T3), które wespół pozwalają „ustawić” podstawową przemianę materii. Jeśli proporcje między nimi zostaną zaburzone, jesteśmy narażeni na niedoczynność tarczycy, a schorzenie to sprzyja nadwadze. Badania udowodniły, że niedobory witaminy D (a ma je niemal 95 proc. z nas; aby je potwierdzić, najlepiej zrobić badania krwi określające jej poziom) sprzyjają odkładaniu tkanki tłuszczowej. Rozwiązaniem sprzyjającym powodzeniu kuracji odchudzającej jest w tym przypadku rozważna suplementacja – 800‒2000 IU witaminy D na dobę.
Pierwsze suplementy od kobiet dla kobiet
Poznaj WIMINPodoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

05.04.2021
Solvita Bułka: Kiedy weszłam w ketozę, poczułam, jakby mi ktoś zdjął z mózgu kołdrę, pojawiła się „świetlistość” umysłowa

15.03.2021
„Ludzie często obawiają się nie tego, czego powinni, a ignorują realne zagrożenie dla zdrowia” – mówi Damian Parol, psychodietetyk

15.01.2021
Less Stress From Plants, czyli suplementacja dla wszystkich, którzy chcą naturalnie zadbać o swój układ nerwowy. Przetestowałam!

10.01.2021