Przejdź do treści

Zmiany klimatu zabiorą nam kawę? Kasia Wągrowska wyjaśnia, dlaczego to całkiem realny scenariusz i jak temu zapobiec

Zmiany klimatu zabiorą nam kawę? Kasia Wągrowska wyjaśnia, dlaczego to całkiem realny scenariusz i jak temu zapobiec
Zmiany klimatu zabiorą nam kawę? Kasia Wągrowska wyjaśnia, dlaczego to całkiem realny scenariusz i jak temu zapobiec / iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Kto nie lubi wypić dużego latte o poranku? Albo czarnej americano, jak w moim przypadku? Kawa jest wpisana w naszą kulturę dnia codziennego i nie wyobrażamy sobie bez niej życia. Jednak prawda jest dość smutna: zmiany klimatyczne mogą sprawić, że kawy nie będzie” – pisze na swoim profilu na Instagramie ekoaktywistka i entuzjastka idei zero waste Kasia Wągrowska.

Kawa a zmiany klimatu

Pewnie zapytasz, co ma właściwie wspólnego kawa z ze zmianami klimatu. Wbrew pozorom bardzo wiele. Jak wyjaśnia Kasia Wągrowska, już teraz jej ceny z roku na rok rosną, a związane jest to z większymi stratami i mniejszymi plonami wynikającymi ze zmian klimatycznych.

„Temperatura na świecie wzrosła o 1,1 stopień Celsjusza, co sprawia, że rośliny odczuwają stres związany z tymi zmianami i tracą możliwość rozwoju czy wzrostu” – wskazuje ekoaktywistka. „Do 2050 r. o połowę zmniejszy się obszar aktualnie najlepszy do uprawy kawy, czyli teren między równikiem a zwrotnikami. Idealna wysokość upraw zwiększy się z 1200 do 1600 m n.p.m. Najwięksi producenci kawy, czyli Brazylia i równikowe kraje Ameryki Południowej, Afryki i Azji, stracą źródło stabilnego do tej pory zarobku” – dodaje.

Ekspertka zauważa, że raport opublikowany przez PLOS One pokazuje, że spośród trzech narażonych na zmiany klimatyczne produktów (awokado, kawy i orzechów nerkowca), to kawa zostanie nimi najbardziej dotknięta. Jest jednak i pozytywny aspekt. Jak oceniają naukowcy, w Etiopii, z której wywodzi się kawa, jej uprawa będzie wciąż możliwa.

Czy kawa przyspiesza wypróżnianie? / unsplash

Co zrobić, żeby nie stracić kawy?

Czy możemy coś zrobić, żebyśmy nie zostali pozbawieni tego wspaniałego napoju? Jak pisze Wągrowska, rozwiązaniem może być rolnictwo regeneratywne. Co to takiego?

„To taka forma rolnictwa, która w swoim założeniu dba o bioróżnorodność upraw, zapraszając tym samym pożyteczne zwierzęta. Większa różnorodność uprawianych roślin sprawia, że gleba nie wysusza się i nie wyjaławia, jak przy monokulturach. Rolnik może dłużej korzystać z żyznej, bogatej w dżdżownice i mikroelementy gleby” – wyjaśnia ekoaktywistka.

W praktyce wygląda to tak, że rośliny uprawia się wśród około pięciu innych gatunków i różnych wymaganiach mineralnych, wodnych czy związanych z nasłonecznieniem. Przykładem może być kawa uprawiana na farmach agroleśniczych w Brazylii. Jak tłumaczy Wągrowska, kawa rośnie tam w towarzystwie bananowca, który daje jej cień i chroni ją przed wysuszeniem oraz skrajnymi zjawiskami pogodowymi (silnym wiatrem czy ulewami). Drzewo mahoniowe jest wyższe od bananowca i stanowi dla całej farmy swoisty parasol. Natomiast rośliny rosnące nisko pomagają zwalczać pleśń i szkodniki, utrzymują odpowiednią wilgotność i ułatwiają pozostałym gatunkom korzystanie z wody, podnosząc jej poziom w glebie.

„Wniosek? Agroleśnictwo działa! Sadzenie dodatkowej roślinności na plantacjach kawy wpływa pozytywnie i ogranicza wpływ zmian klimatycznych na te i inne gatunki” – zaznacza Wągrowska, dodając, że dzięki wykorzystaniu tej metody na farmie w Kostaryce udało się zaoszczędzić aż 15 proc. kosztów uprawy.

Co prawda, jak dodaje ekoaktywistka, tego typu rolnictwo wymaga większego nakładu pracy, ale bez wątpienia to praca, która się opłaca – nie tylko rolnikom, ale i planecie i… wszystkim kawoszom.

Kasia Wągrowska – kim jest?

Kasia Wągrowska to, jak sama o sobie pisze, ekspertka od zero waste. Prowadzi wykłady, warsztaty, spotkania online, kursy internetowe i media społecznościowe poświęcone tematowi ograniczania odpadów, świadomej konsumpcji i ekonomii współdzielenia. Napisała również książkę „Życie zero waste. Żyj bez śmieci i żyj lepiej”. Jej profil na Instagramie kasia_ograniczamsie śledzi ponad 48 tys. osób.

„Przez ostatnie lata krytycznie patrzyłam na to, co mnie otacza. Zauważyłam pośrednią zależność między moimi zakupowymi nawykami, liczbą przedmiotów wokół mnie a poziomem niezadowolenia z życia. Wiedziałam, że muszę coś zmienić. Oczyszczanie domu skłoniło mnie do refleksji na temat uprawianego przeze mnie stylu konsumpcji i jej konsekwencji dla środowiska. Doszłam do wniosku, że nie tylko nie powinnam tyle kupować, bo wiele posiadanych przeze mnie rzeczy zaraz wyląduje w koszu, lecz również skupić się na życiu bez generowania śmieci” – podkreśla na swoim blogu Wągrowska.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: