Zdrowsze grzechy żywieniowe. Jak wybrać najzdrowszą wersję czekolady?
Przyznajmy to szczerze, grzeszymy żywieniowo w ciągu roku nie raz i nie dwa razy. Starając się zdrowo odżywiać, rezygnujemy z wielu niezdrowych produktów. Aż przychodzi ten dzień, kiedy nie możemy się oprzeć i wyciągamy rękę po upragniony kawałek czekolady. Niebawem pod choinką znajdziemy czekolady, bombonierki, batony, cukierki czy świąteczne Mikołaje czekoladowe. Współautorka serwisu Czytaj Skład Katarzyna Rada w rozmowie z Hello Zdrowie wyjaśnia, jak wybrać najzdrowszą wersję czekolady, by nasze grzechy żywieniowe zostały rozgrzeszone.
Ewa Wojciechowska: Wiele osób z pewnością chciałoby usłyszeć, że pozytywne skutki jedzenia czekolady znacznie przeważają nad negatywnymi. Powiedz, jak jest naprawdę?
Katarzyna Rada: Nie mam dobrych wieści. Jedząc czekoladę, uzupełniamy sobie magnez, który zawarty jest w kakao, jednocześnie jednak spożywamy duże ilości cukru. Oczywiście im czekolada będzie miała w swoim składzie go mniej, tym ten bilans wychodzi nam lepszy. Trzeba sobie jednak uświadomić, że w kawałku np. czekolady mlecznej połowa składu to cukier. Jedząc dwie kostki czekolady mlecznej, zjadamy więc kostkę cukru.
Ponadto w składzie czekolad, które możemy znaleźć w sklepie, często występuje olej palmowy. Czekolada nie powinna zawierać żadnego oleju, tylko tłuszcz kakaowy. Olej palmowy jest idealnym produktem dla przemysłu spożywczego, a dla nas jako konsumentów to bardzo niepożądany składnik. Powinniśmy wszystkie utwardzone tłuszcze roślinne wyrzucić ze swojej diety jak najszybciej. Zawsze odradzamy olej palmowy, nawet jeśli jest z certyfikowanych upraw. Jest tyle innych składników, które można zastosować w zamian, tłuszcz kakaowy, masło, olej słonecznikowy, którego mamy blisko pod dostatkiem. Olej palmowy jest u nas zawsze w tych kryteriach oceny, które dyskwalifikują produkt.
Jakich jeszcze substancji dodawanych do czekolady powinniśmy unikać?
My na swoim blogu przede wszystkim podkreślamy kontrowersje wokół składnika E476, czyli polirycynooleinianu poliglicerolu, który pełni funkcję emulgującą i stabilizującą. Był on przedmiotem niewielu badań, a wnioski, którymi dysponujemy, opierają się na badaniach z lat 70. ubiegłego wieku. Przykładowo USA, Japonia i Australia zakazały stosowania emulgatora E476 w żywności. Najważniejsza nieścisłość wynika tutaj z dopuszczalnej dziennej dawki tej substancji.
Zakłada się, że kilkuletnie dziecko przekracza ją już po zjedzeniu dwóch kostek czekolady. To bardzo niewielka ilość, a łatwo wyobrazić sobie dziecko, które zjada naraz całą tabliczkę. Należy zachować ostrożność przy spożyciu produktów zawierających ten emulgator, a najlepiej wybierać produkty bez niego. Warto tu jednak podkreślić, że na 26 produktów ocenianych na naszej stronie, 16 nie zawierało tego dodatku.
Kolejnym składnikiem jest Tristearynian sorbitolu E492 uznany za bezpieczny, jednak badania wykazały, iż jego nadmiar może przyczynić się do powiększenia wątroby i do opóźnienia wzrostu. Uważajmy też na acesulfam-K E950. To słodzik, którego spożycia należy unikać, w badaniach na zwierzętach odnotowano przypadki nowotworów. Substancja ta jest niezalecana dla dzieci. Słodziki, które zastępują sporą ilość cukru, są stosowane w wielu produktach dietetycznych dla diabetyków, w wyborach cukierniczych, przetworach owocowych i czekoladach. W wartości odżywczej taka czekolada ma mniej cukru, jednak warto zwrócić uwagę na to, czym ten cukier został zastąpiony. Ksylitol tu będzie dużo lepszym wyborem niż acesulfam-K.
Na coś jeszcze warto zwrócić uwagę?
Syropy cukrowe także są kontrowersyjnymi dodatkami. Mówię tu przede wszystkim o syropie glukozowo-fruktozowym, syropie glukozowym albo fruktozowym. One budzą kontrowersje przez to, że trudno stwierdzić, co tak naprawdę się w nich znajduje. Skład węglowodanowy – cukry to węglowodany proste – takiego syropu może wyglądać następująco: 42 proc. fruktozy w suchej masie, 52 proc. glukozy w suchej masie, 6 proc. innych cukrów w suchej masie.
Z pewnością jednak dla naszego organizmu mieszanka tych syropów jest niepożądana. Służy ona wygodzie producentów żywności a nie naszemu dobrostanowi. Do domu przecież nie kupujemy sobie roztworów, w których zmieszano w różnych proporcjach fruktozę i glukozę po to, by produkt był bardziej słodki i miał dłuższy termin przydatności. Lepszym wyborem będzie tutaj nawet cukier.
Pamiętajmy jednak, że obecnie istnieje coraz większy trend „clean label”, więc czyszczenie etykiet trwa, a producenci ulepszają składy. Warto więc zwracać uwagę na skład, ponieważ produkt, którego skład miesiąc temu był kontrowersyjny, dziś już może być w porządku.
Idealny skład czekolady to…
Idealny skład czekolady mlecznej będzie zawierał tłuszcz kakaowy, cukier, mleko w proszku (ponieważ nie da się zrobić czekolady mlecznej bez mleka w proszku), miazgę kakaową i dodatki np. miazgi orzechów. W przemysłowej produkcji trudno także jest wyprodukować czekoladę bez jakiegokolwiek emulgatora, więc w porządku będzie lecytyna sojowa, która jest też suplementem diety. Czekolady często także są aromatyzowane naturalnymi aromatami. Taki skład będzie optymalny dla czekolady mlecznej.
Dla czekolady gorzkiej będzie on jeszcze krótszy, ponieważ będzie pozbawiony mleka w proszku. Czekolada gorzka to głównie miazga kakaowa, kakao, tłuszcz kakaowy, cukier.
”W kawałku czekolady mlecznej połowa składu to cukier. Jedząc dwie kostki, zjadamy więc kostkę cukru”
Patrząc na podium najzdrowszych czekolad, na pierwszym miejscu mamy więc czekoladę gorzką, następnie mleczną i na końcu białą?
Można tak powiedzieć. To jest też kwestia subiektywnego wyboru smakowego. Wiele osób np. nie zje czekolady gorzkiej. Większość dzieci też jej nie lubi. Wtedy warto myśleć w kontekście zawartości cukru. W sytuacji, w której ktoś zjada 4 kostki gorzkiej czekolady, to tak jakby zjadł 2 kostki mlecznej czekolady.
Jeśli chodzi o czekoladę białą, można się tu spierać , że taki produkt tak naprawdę nie jest czekoladą. Dziś zwykle białe czekolady robi się w dużej części z mleka w proszku. Za mało jest tam tłuszczu kakaowego. Taki produkt ma niewiele wspólnego z czekoladą, ponieważ w jego składzie znajdziemy głównie mleko w proszku, emulgatory i sporo cukru. Pamiętajmy jednak, że im krótszy i prostszy skład, tym lepszy wybór.
Jak to jest w przypadku czekolad nadziewanych? Jogurtowe, truskawkowe, malinowe, ciasteczkowe. Niektórzy twierdzą, że takie są najsmaczniejsze.
Wśród nadziewanych czekolad zwykle trudno znaleźć takie produkty, które – stosując wyśrubowane kryteria – możemy polecić. Zazwyczaj bazą nadzienia do tych czekolad jest olej palmowy. Dodatkowo wykorzystuje się do nich bardzo dużo niekorzystnych składników. Można sobie wyobrazić to nadzienie, które musi być zrobione z tłuszczu, być bardzo słodkie i z dodatkiem wielu aromatów.
Wybierając czekoladowe Mikołaje, czym powinniśmy się kierować?
Kryterium tutaj jest przede wszystkim brak E476, tłuszczu, oleju palmowego, syropu glukozowo-fruktozowego i barwników. Podobnie jak w przypadku składu zwykłej czekolady.
Kiedy na dworze jest zimno, wiele osób daje się skusić na czekoladę na gorąco. W jaki sposób tutaj wybrać zdrowo?
Najlepszym wyborem będzie tutaj tak samo tabliczka czekolady z dobrym składem. Manufaktury czekolady się w tym specjalizują, wybierając dobrej jakości czekoladę, dodając odrobinę śmietanki i dobrze wszystko mieszając – otrzymamy najlepszą wersję
Jeśli sami chcemy zrobić sobie w domu taką czekoladę, sięgnijmy po duże tabliczki, które są do rozpuszczania. Na nich też jest zazwyczaj przepis, jak zrobić taką czekoladę, czy w kąpieli wodnej czy bezpośrednio na palniku.
Kontrowersyjne będą na pewno czekolady w proszku, które wystarczy zalać wrzątkiem. To jest produkt zastępczy, podobny do popularnego kiedyś cappuccino w proszku. Jest wysoko przetworzony, powiedziałabym, że jest to produkt czekoladopodobny. W najlepszej wersji czekolady do picia powinna znaleźć się jedynie miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao i trochę cukru.
Przepis na domową czekoladę na gorąco
Zobacz także
„Jedząc duże ilości mięsa, sami 'okradamy się’ z wapnia”. Dietetyczka Monika Dziemidowicz o osteoporozie, cichym złodzieju kości
Anna Makowska, czyli Doktor Ania: śmieszy mnie napis „bez konserwantów” na serku, który nigdy wcześniej ich nie zawierał
„O PMS lubi się żartować, bo to przecież tylko gorsze dni kobiety. Tymczasem u podłoża PMS leży nierównowaga hormonalna”. Jak na nią wpłynąć, tłumaczy dietetyczka i naturopatka Monika Skuza
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Gumy do żucia w kształcie papierosów na celowniku. „Normalizują zachowania, które są niebezpieczne dla zdrowia”
Domagają się nowelizacji „rozporządzenia sklepikowego”. Aktywiści: ponad 17 proc. uczniów dyskryminowanych z uwagi na dietę
Glukozowa Królowa o popularnym napoju: „Nie ma pozytywnych skutków picia tego soku”
Jakie napoje i jedzenie do szkoły warto przygotować dla dziecka?
się ten artykuł?