Przejdź do treści

Odchudzanie – na co dajesz się nabrać?

Tekst o popularnych mitach dotyczących odchudzania. Na zdjęciu: Kobieta w czerwonej sukience - HelloZdrowie
Odchudzanie – na co dajesz się nabrać? Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nie tylko nasza waga, ale i nastawienie do odchudzania różnią się w zależności od pory roku i aktualnych trendów. Zanim zaczniesz obsesyjnie liczyć kalorie, sprawdź, czy twój plan na odchudzanie nie wynika z tego, że… dałeś się nabrać. W który z tych mitów wierzysz?

 

Odchudzanie – mit nr 1: „Każdy może być szczupły”

Obecnie panoszy się bardzo silny mit: mit nieograniczonych możliwości. Możesz wszystko. Tylko od ciebie zależy, kim jesteś i jak wyglądasz. Tylko odważ się, spróbuj. Niemożliwe jest możliwe.

Nie chcę psuć pozytywnego nastroju i sprowadzać marzycieli na ziemię, ale choć w pełni popieram pozytywne spojrzenie na siebie i swoje możliwości, cóż zrobić: czasem niemożliwe jest po prostu… niemożliwe. Pewnie część z was chętnie byłaby wyższa. Albo niższa – i tacy się znajdą. Mimo to niewielu spędza miesiące, lata swojego życia, dążąc do osiągnięcia wymarzonego wzrostu. Potrafimy zaakceptować to, jakie jest nasze ciało wzdłuż. Za to wyżywamy się na tym, jakie jest wszerz, ulegając złudnemu poczuciu nieskończonych możliwości i totalnej kontroli. Czemuż jednak taką kontrolę mielibyśmy mieć?

To, jakie są nasze ciała, zostało zaprogramowane w dużej mierze bez naszego udziału. Nasze ciała są wynikiem naszego genetycznego dziedzictwa. I nawet jeśli będziemy stawać na głowie, pewnych ram nie przeskoczymy. Odchudzanie się będzie skuteczne tylko w pewnych granicach. Zanim więc sięgniemy po kolejną dietę, warto się zastanowić: czy zmiana, jaką planujemy, jest możliwa do osiągnięcia? Czy nasze ciało jest w stanie pod wpływem jedynie zmiany wagi zmienić się w idealny obraz, który mamy w głowie? Często poprzez dietę dążymy nie tylko do utraty kilogramów, ale też do tego, by nasze ciało przeszło metamorfozę i zaczęło wyglądać jak ciała gwiazd z kolorowych magazynów. Kiedy myślimy o efektach diety, nie myślimy o swoim ciele takim jak zwykle, tylko odrobinę cieńszym tu i ówdzie. Myślimy o Angelinie Jolie.

Dobrze jest wiedzieć, jaka jest nasza optymalna waga, jakie mamy naturalne predyspozycje, jaki kształt ma nasze ciało, jaką sylwetkę. Przyglądajmy się, jak bardzo nasze ciało przypomina ciała naszych rodziców, dziadków, rodzeństwa. Obserwujmy, jakie są granice zmian, którym możemy poddać nasze ciało, i czego się możemy po nim spodziewać. Dopiero mając tę wiedzę, zacznijmy racjonalny plan „odchudzanie”.

Odchudzanie – mit nr 2: „Osoby szczupłe są zdrowsze”

Choć może się to wydawać dla wielu zaskakujące, tak naprawdę waga ciała NIE JEST wyznacznikiem zdrowia. Badania wykazały, iż pod względem poziomu cukru we krwi, poziomu cholesterolu czy ciśnienia osoby z nadwagą nie różnią się od osób szczupłych. To, czy wyniki osób badanych były w normie, nie zależało od tego, ile ważyły.

Okazało się również, iż u części osób szczupłych wykryto nadmiarowe otłuszczenie organów wewnętrznych. To charakterystyczne zwłaszcza dla osób, które kontrolują swoją wagę tylko i wyłącznie poprzez dietę, nie stosując żadnych ćwiczeń. Odchudzanie zastawia pułapki. Tacy „tłuści szczupli”, choć na pierwszy rzut oka imponują sylwetką, są narażeni na wiele chorób stereotypowo przypisywanych osobom z nadwagą.

Odchudzanie – mit nr 3: „Im więcej jesz, tym więcej ważysz”

Ech, gdyby to było takie proste… Jednak badania coraz częściej pokazują, że ilość spożywanego jedzenia wcale nie przekłada się bezpośrednio na wagę naszego ciała. Obfitość codziennych posiłków to tylko jeden kawałek większej układanki, na którą składa się nawet kilkadziesiąt czynników, m.in. nasze geny, nawyki, tryb życia, stan zdrowia, środowisko. Odchudzanie trzeba traktować kompleksowo.

Osoby z nadwagą jedzą często podobne ilości jedzenia co osoby o przeciętnej wadze. Podobnie nastolatki obecnie wcale nie spożywają więcej kalorii niż ich rówieśnicy kilkadziesiąt lat temu. Mimo to odsetek otyłości wśród młodzieży z roku na rok rośnie. Jak to możliwe? Naukowcy szukają przyczyn w zmianie stylu życia. Na nasze ciało większy wpływ niż obżarstwo ma ilość ruchu, a raczej – jego brak. Coraz więcej czasu zalegamy w fotelu czy na kanapie, niemal nigdzie nie musimy chodzić. W rezultacie, choć jemy tyle samo co kiedyś nasi rodzice, zużywamy mniej energii niż oni i przez to coraz bardziej tyjemy.

Odchudzanie – mit nr 4: „Im więcej jesz, tym bardziej jesteś najedzony”

Jeszcze do niedawna mówiło się o tym, iż od posiłku powinniśmy odejść umiarkowanie najedzeni, bo poczucie sytości przyjdzie do nas z opóźnieniem z żołądka. Ostatnie badania pokazują jednak, iż źródłem uczucia sytości wcale nie jest żołądek, lecz… język. To wrażenia z kubków smakowych na języku decydują o tym, czy czujemy się najedzeni, czy nie. I tu niestety zaczynają się kłopoty.

Ocena sytości posiłku płynąca z kubków smakowych niewiele ma wspólnego z faktyczną zawartością energetyczną posiłku. Niezależnie od kalorii największe znaczenie ma to, czy spożywane przez nas jedzenie pasuje do naszego własnego schematu sycących potraw. Nasz mózg generuje uczucie sytości w oparciu o odpowiedź na pytanie: czy to są smaki, którymi się zwykle najadam? Dlatego jeśli ktoś jest przyzwyczajony, że na obiad je mięso, nawet po zjedzeniu trzech talerzy pożywnej zupy nie poczuje się dostatecznie syty.

To nie oznacza, że jesteśmy już na zawsze skazani na to, by jeść to, co dla nas niezdrowe bądź tuczące, tylko dlatego, że tak się przyzwyczailiśmy. Możemy stworzyć nowe przyzwyczajenia żywieniowe i nauczyć nasz mózg nowych nawyków. To wymaga jednak czasu i cierpliwości. I tego, że na początku możemy czuć się trochę głodni…

Odchudzanie – mit nr 5: „Jeśli czuję głód, to znaczy, że jestem głodny”

Kiedy nasze ciało wysyła niecierpliwe sygnały „jestem głodny!”, oznacza to, że trzeba coś zjeść. Niby oczywiste, ale… Tak naprawdę jesteśmy dość kiepscy w odczytywaniu sygnałów z naszego ciała. Czasem nasze reakcje są zupełnie nieadekwatne. Np. kiedy czujemy lęk lub niepokój, nie wiedząc, co z nimi począć – jemy. Nie znając lepszych sposobów, powtarzamy te zachowania przez lata. Generalizujemy wszystko w proste schematy. Nauczony w ten sposób mózg na każdą niewygodę i każde pobudzenie z ciała reaguje „głodem”. Robimy się więc głodni, gdy jesteśmy smutni, zdenerwowani, gdy nam zimno, gdy jesteśmy zmęczeni, rozdrażnieni.

Jak więc rozpoznać prawdziwy głód? Wymaga to świadomej kontroli i racjonalnego spojrzenia na sytuację. Czy faktycznie minęło tyle czasu od ostatniego posiłku, bym musiał jeść następny? Czy za mało dziś zjadłem? Może byłem bardziej aktywny niż zwykle? A jeśli nie – jaki może być inny powód, że marzę o posiłku?

Jeśli chęć na przekąskę jest silna, możemy trochę oszukać nasze ciało i… umyć zęby. Albo chociaż zjeść miętówkę. Zmiana smaku w ustach na fałszywy głód powinna pomóc. A jeśli faktycznie potrzebujesz jedzenia i energii, to spokojnie: nawet jeśli odchudzanie jest w twojej głowie tematem numer jeden, prawdziwy głód tak łatwo nie ustąpi!

 


Katarzyna Juszczak – psycholożka, trenerka i kognitywistka, prowadzi Pracownię Rozwoju Osobistego Bo tak! Organizuje rozmaite warsztaty na terenie Wielkopolski (i nie tylko!). Poza tym piecze ciasta, pisze bloga, a kiedy tylko pogoda dopisuje, wskakuje na rower i pędzi w nieznane.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?