Przejdź do treści

7 rzeczy, których nie powinnaś jeść po 30-tce

Kobieta z lizakiem w ręce
Cukier, sól, alkohol to jedne z produktów, które zdecydowanie należy unikać po skończeniu 30 lat/ fot. Pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?

Po przekroczeniu 30-tki twój organizm zmienia się. Możesz jednak łagodnie powitać wiele z tych zmian, dostosowując się i wprowadzając kilka modyfikacji w codziennym jadłospisie.

Jedną z różnic, które dużo kobiet odczuwa po 30. urodzinach, to zwolnienie tempa metabolizmu. Jeszcze nie tak dawno wystarczyło, że odstawiłaś słodycze i waga spadała? Teraz będzie coraz ciężej – po 30-tce trzeba się trochę bardziej napracować, żeby utrzymać sylwetkę i obwody, z którymi się najlepiej czujesz.

Po przekroczeniu 30. roku życia jesteś też bardziej narażona na różne choroby, jak osteoporoza czy choroby układu krążenia. Do tego dochodzą zmiany hormonalne i starzenie się tkanek i narządów. Poza prowadzeniem zdrowego trybu życia (będziemy powtarzać do znudzenia: ważna jest regularna aktywność fizyczna i wysypianie się oraz ograniczenie używek i alkoholu), warto przyjrzeć się temu, co jesz. Jest kilka produktów, których lepiej unikać po 30-tce.

Cukier

Ten produkt akurat nie powinien cię dziwić, ani fakt, że umieściliśmy go na szczycie zestawienia. Wraz ze spowolnieniem metabolizmu rośnie zdolność przetwarzania cukru. Twoje ciało więc pięknie i sprawnie odkłada wszystkie nadwyżki kaloryczne w biodrach i brzuchu. Nadmiar cukru w diecie może doprowadzić do powstania odporności na insulinę. Zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy i chorób układu krążenia. Cukier wpływa również negatywnie na skórę – przyspiesza powstawanie zmarszczek i wiotczenie skóry.

Światowa Organizacja Zdrowia WHO zaleca, aby cukier dodany do żywności nie wynosił więcej niż 10 proc. energii codziennego menu. Oznacza to, że przeciętny mężczyzna nie powinien przekraczać ilości 9 łyżeczek cukru, a kobieta 6. Tymczasem wg danych GUS Polacy przekraczają te zalecenia nawet 2-3 krotnie. Zmieszczenie się w normach WHO może być ciężkie, biorąc pod uwagę, że 2/3 pakowanego jedzenia zawiera cukier.

Nie wystarczy więc, że przestaniesz jeść słodycze i odstawisz cukier do tej pory dodawany do kawy i herbaty. Jest mnóstwo produktów (większość przetworzonego jedzenia) zawierających w sobie cukier i to je warto ograniczyć. Na czarnej liście znajdują się między innymi:

– płatki śniadaniowe,

– napoje gazowane,

– energetyki,

– soki owocowe,

– owocowe jogurty,

– ketchup,

– gotowe sosy,

– batony zbożowe i białkowe.

Nie wyobrażasz sobie życia bez słodkiego smaku, więc myślisz, że ratunkiem w takim razie dla ciebie będą słodziki? Nie do końca… Zobacz następny punkt.

Skończyłaś 30 lat? Sprawdź, jakie badania powinnaś robić

Słodziki

Dlaczego są złe? Oszukują organizm i wprowadzają go w błąd. Sztuczne słodziki nie dostarczają kalorii, ale wpływają znacząco na apetyt. Efekt – ciało nie jest w stanie regulować głodu. W badaniu przeprowadzonym na zwierzętach przez badaczy z Purdue University wyszło, że osobniki, które były karmione słodzikami jadły o jedną trzecią więcej niż te jedzące cukier. Naukowcy tłumaczą mechanizm oszukiwania mózgu – słodziki wpływają pobudzająco na neurony, pojawia się informacja o jedzeniu. Organizm więc spodziewa się kalorii, z tej okazji wytwarza insulinę, apetyt zostaje pobudzony.

Stosowanie słodzików może też prowadzić do podwyższenia poziomu glukozy i problemów z insuliną. Przyczyniają się one do magazynowania tłuszczu, rozwoju zespołu metabolicznego, cukrzycy typu 2 i chorób sercowo-naczyniowych. I nawet gdy niektóre z nich są oparte na naturalnych substancjach, mechanizm wpływu na organizm pozostaje podobny.

Pewnie po tym, co właśnie przeczytałaś, możesz chcieć strzelić sobie drinka. Tak? To czytaj dalej.

Alkohol

Mocne trunki – zwłaszcza w nadmiarze – zdecydowanie nie służą nam po 30-tce. Z jednej strony chodzi o kaloryczność – kieliszek wina to 100-120 kalorii, duże piwo to ok. 250 kcal, a słodki drink nawet 300 kcal. Wspominaliśmy o zwolnionym metabolizmie – z tymi dodatkowymi kaloriami organizm może sobie nie poradzić. Mało tego – u większości osób alkohol zaostrza apetyt. Po 2-3 kieliszkach wina przestajemy się kontrolować, wjeżdża talerz przekąsek i z nadwyżki 250-300 kalorii, robi się zaraz 800.

Nie możemy też nie wspomnieć, że alkohol pity regularnie lub w nadmiarze obciąża wątrobę i trzustkę, uszkadzając je. Do tego odwadnia, co znacząco odbija się na wyglądzie i kondycji skóry.

Mało argumentów? Alkohol u wielu kobiet po 30-tce obniża libido, utrudnia przepływ krwi do genitaliów, zakłóca naturalną wilgotność pochwy. To nie wszystko. Jeśli dużo i regularnie pijesz, może to też negatywnie wpłynąć na twoją płodność.

Biała mąka

Latami na śniadanie jadłaś pszenne kajzerki lub biały chleb? Po 30-tce twoje ciało zasługuje na coś lepszego. Biała mąka musiała znaleźć się na tej liście. Twoje ciało przekształca ją w glukozę, a ta jest łatwo magazynowana w postaci tłuszczu.

W badaniu opublikowanym na łamach „The American Journal of Clinical Nutrtion” sprawdzono, jak jedzenie białej, rafinowanej mąki, pozbawionej mikro- i makroelementów, wpływa na poziom tkanki tłuszczowej. W próbie wzięło udział 3000 osób. Wyniki potwierdziły – spożywanie białej mąki wiąże się ze wzrostem podskórnej tkanki tłuszczowej brzucha. Z czasem wśród uczestników badania podnosił się też poziom cholesterolu.

Poza tym biała mąka jest pozbawiona takich dobrych składników, jak choćby błonnik. Jego niedobór może zwiększać stany zapalne w organizmie i osłabiać florę bakteryjną jelit. Biała mąka spożywana regularnie wpływa też na zakwaszenie organizmu. Zaburza pH, co w przyszłości może odbić się na zdrowiu kości.

Utwardzone oleje i tłuszcze trans

Jeśli nie jest ci obojętne zdrowie twojego 30-letniego serca, następnym razem zamiast hamburgera i frytek, zamów sałatkę w macu, a zamiast dodawać gotowy sosu do makaronu, zrób sama swój. Tłuszcze trans to częściowo utwardzone i utwardzone oleje roślinne. Znajdziesz je w fast foodach, chipsach i innych słonych przekąskach, gotowych zupach i sosach oraz wielu wyrobach cukierniczych.

Tłuszcze trans powodują przewlekłe zapalenie i są obciążeniem dla serca. Poza zawałem, miażdżycą i udarem mózgu, zakłócają gospodarkę hormonalną, obniżają płodność i mogą wywoływać kłopoty z pamięcią.

Naukowcy z Mayo Clinic przestrzegają, że tłuszcze trans podnoszą poziom „złego” cholesterolu (LDL), a obniżają „dobry” (HDL).

Według rekomendacji Instytutu Żywności i Żywienia w każdym przypadku spożycie tłuszczów trans powinno być tak niskie, jak to tylko możliwe. WHO zaleca, aby maksymalna ich zawartość w całodziennej diecie nie przekraczała 1 proc. energii dostarczanej z pożywieniem.

Jak się uchronić przed utwardzonymi tłuszczami dodawanymi do żywności? Czytać etykiety. Choć w Polsce nie ma prawa, które zmuszałoby producentów żywności do ograniczenia tłuszczów trans w produktach, wielu z nich robi to z własnej inicjatywy. Ty szerokim łukiem omijaj produkty, które na etykiecie mają w składzie „częściowo uwodornione/częściowo utwardzone oleje roślinne”. Dotyczy to tłuszczu palmowego, oleju rzepakowego, słonecznikowego, kokosowego.

Sól

Instytut Żywności i Żywienia alarmuje – nadmiar soli podnosi ciśnienie krwi i zwiększa ryzyko udaru mózgu, zawału i chorób serca. A dobrze nie jest: żaden kraj aktualnie nie osiąga rekomendowanej przez WHO zawartości soli w diecie (poniżej 5 g na dobę). Szacuje się, że średnio dziennie na świecie człowiek przyjmuje codziennie 8-15 g soli. W większości (nawet 80 proc.) pochodzi ona z gotowych dań, przekąsek, pieczywa oraz dań jedzonych na mieście w restauracjach czy kawiarniach.

Poza wspomnianymi chorobami dieta obfitująca w sól zaostrza objawy cukrzycy i astmy. Nadmiar soli może też prowadzić do uszkodzeń w mózgu, które często kończą się otępieniem. Ten stan grozi udarem.

Soja

W zasadzie nie chodzi o całe, gotowane, organiczne ziarna soi, tylko przetworzone produkty sojowe, które zawierają oleje sojowe i niezdrowe wypełniacze. Utarło się, że soja należy do superfoods, jednak wyniki wielu badań zasiały wątpliwości. Soja może stymulować komórki raka piersi i u niektórych osób wywoływać bóle głowy i problemy z koncentracją.

Pogłębione badania na temat soi wykazały, że zawiera związki estrogenopodobne, zwane izoflawonami. Naukowcy uważają, że związki te mogą pobudzać wzrost niektórych komórek rakowych, obniżać płodność i zaburzać pracę tarczycy.

Warto podkreślić, że powiązanie soi z ryzykiem rozwoju raka ma związek z przetworzonymi, sojowymi produktami spożywczymi. I tak izolaty białka sojowego, wysoko przetworzona forma soi stosowana w zbożach, batonach proteinowych i przekąskach, może zawierać więcej izoflawonów sojowych. Ich podwyższony poziom prowadzi do zaburzenia poziomu hormonów, co właśnie odgrywa rolę w ryzyku zachorowania na raka.

Dla przeciwwagi – najnowsze badania wykazują, że z kolei nieprzetworzona soja nie dość, że nie zwiększa ryzyka zachorowania na raka piersi, to nawet może przed nim ochronić. Jednak żeby dobre właściwości soi faktycznie przełożyły się na zdrowie, należy jeść ją w postaci jak najmniej przetworzonej.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?