Przejdź do treści

„W gabinecie ginekologicznym usłyszałam: trzeba złapać się za mordę i przestać żreć” – mówi Natalia Skoczylas, grubancypantka

Vingardium Grubiosa / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Skoro w Auschwitz nie było grubych, to wystarczy nie jeść, żeby schudnąć” – to tylko jeden z rozlicznych przykładów dyskryminacji osób grubych w gabinetach lekarskich. – W upokarzaniu nie chodzi o zdrowie – podkreśla Natalia Skoczylas, współtwórczyni (z Urszulą Chowaniec) podcastu Vingardium Grubiosa. Ich raport „Nie myślała pani o schudnięciu? Doświadczenia grubych osób w kontakcie z ochroną zdrowia” to pierwsza taka publikacja w Polsce. Szokująca.

 

„Lekarka złapała mnie za udo i stwierdziła, że jest tak grube, że się nie da wyczuć kości”.

„Nie widzi pani, jak pani wygląda? Jest pani kaleką. Musi pani schudnąć”.

„(Dietetyczka) straszyła mnie, że zgniją mi nogi i trzeba będzie je odciąć”.

Ginekolożka podczas badania zapytała mnie: czemu jesteś taka gruba? Gdzie pracujesz? No to tam w tym biurowcu jest siłownia przecież, pewnie nie chce ci się nosić torby, nie?”.

„Pani ginekolog (…) stwierdziła, że grubych kobiet nie bada się ginekologicznie – bo się nie da. Miałam przyjść, jak schudnę. Mówiłam, że mam przypadki nowotworów w rodzinie i to szyjki macicy. Uzyskałam odpowiedź, że szybciej umrę na serce, więc mam się nie martwić”.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Nazywacie się „grubancypantkami”. Skąd to słowo?

Natalia Skoczylas: W latach 60.–70. w Stanach Zjednoczonych zaczął rozwijać się ruch fat liberation, który mówił głośno o tym, że osoby grube są wykluczane ze wszystkich obszarów życia – również z ochrony zdrowia, ale nie tylko, bo także z dostępu do edukacji, rynku pracy i różnego rodzaju usług publicznych. I my, myśląc o naszym podcaście, wiedziałyśmy, że chcemy, aby skupiał się na grubości, wyglądzie oraz na tym, jak grube osoby mogą odnaleźć się w społeczeństwie, natomiast nie na tym, jaki jest ich stan zdrowotny. W burzy mózgów przyszła mi do głowy „grubancypacja”, określenie, które łączy słowo „grubość” i „emancypacja”. Pod tym słowem kryją się wszelkie aktywności, które podejmujemy, żeby przeciwdziałać dyskryminacji osób grubych w społeczeństwie.

Celowo nie używacie słowa „otyłość”?

Urszula Chowaniec: Celowo, bo skupiamy się przede wszystkim na doświadczeniu bycia grubą osobą, na mówieniu o grubości z perspektywy niemedycznej. Mówimy prawdę o realiach życia w grubym ciele. Jeśli chodzi o słowo „otyłość”, to rezygnujemy z niego właśnie po to, żeby uniknąć nadmiernej medykalizacji. To pierwszy powód. Drugi jest taki, że trwa duża dyskusja na temat definicji otyłości jako jednostki chorobowej; ta przygotowana w latach 90. przez WHO jest przestarzała, bo opiera się na BMI, które nie ma żadnego sensu jako wskaźnik określający stan zdrowia – stosunek wagi do wzrostu nie mówi tak naprawdę niczego: jak wygląda życie danej osoby i jaki ma stan zdrowia. Poza tym my nie jesteśmy medyczkami, tylko zajmujemy się doświadczeniem własnym i innych grubych osób, którym chcemy pokazać, że w swoich odczuciach nie są osamotnione.

Na raport otrzymałyście minigrant z Funduszu Feministycznego.

Natalia: Na początku to nie miało być badanie, które opublikujemy w formie raportu. Posłanka Marcelina Zawisza zaprosiła nas, żebyśmy razem popracowały nad standardami opieki zdrowotnej dla grubych osób w Polsce – właśnie po to, żeby przeciwdziałać dyskryminacji w ochronie zdrowia. W ramach tej współpracy umówiłyśmy się na rozmowę z wiceministrem zdrowia Maciejem Miłkowskim. Żeby przygotować się na to spotkanie, poprosiłyśmy osoby nas obserwujące i słuchające naszego podcastu, żeby podzieliły się z nami swoimi doświadczeniami. Stworzyłyśmy krótką ankietę. I choć już wcześniej obserwujące pisały do nas wiadomości, to zaskoczyło nas, że już w pierwszej dobie dostałyśmy ok. 700 historii, czyli mniej więcej połowę całego zgromadzonego przez nas materiału. Doszłyśmy wtedy do wniosku, że szkoda, aby ten wspólny wysiłek był przeznaczony tylko na spotkanie z panem ministrem. Powiedziałyśmy sobie: „Ujmijmy to w ramy, pokażmy Polsce, jaka jest sytuacja”. A ponieważ znamy programy grantowe Funduszu Feministycznego, to wiedziałyśmy, że możemy ubiegać się o minigrant, który ostatecznie udało nam się uzyskać.

Ula: Historii zgromadziłyśmy tyle, że kiedy jechałyśmy do MZ, miałyśmy 80 kartek zadrukowanych dwustronnie z opowieściami naszych obserwujących.

To z pewnością o czymś świadczy.

Ula: Absolutnie. Nie było możliwości, żebyśmy zignorowały tak ogromny materiał i zajęły się czymś innym, dlatego świetnie, że udało nam się pozyskać ten grant, bo dzięki niemu nasz raport jest profesjonalnym materiałem.

Raport obnaża ogromną skalę dyskryminacji osób grubych przez medyków. Wstrząsnęła mną zwłaszcza wypowiedź jednej z lekarek, która stwierdziła, że „skoro w Auschwitz nie było grubych, to wystarczy nie jeść, żeby schudnąć”.

Ula: Mnie też bardzo utkwiło to w pamięci. Ja się naprawdę nie spodziewałam, że osoby wykształcone, które przeszły przez bardzo długi ciąg kształcenia specjalistycznego, będą w taki sposób korzystały z odniesień do historii. Dla mnie to był kompletny szok, że można mówić takie rzeczy.

Skupiamy się przede wszystkim na doświadczeniu bycia grubą osobą, na mówieniu o grubości z perspektywy niemedycznej. Mówimy prawdę o realiach życia w grubym ciele. Jeśli chodzi o słowo „otyłość”, to rezygnujemy z niego właśnie po to, żeby uniknąć nadmiernej medykalizacji

Ula Chowaniec

Natalio, a ty co zapamiętałaś?

Natalia: Na pewno szczególnie dotknęły mnie historie z gabinetów ginekologicznych, m.in. sugestie, jak w ogóle doszło do zapłodnienia, kto chciał z tą osobą uprawiać seks albo wmawianie grubym osobom, że nie znajdą dziewczyny ani chłopaka, jak będą tak wyglądać. Są też te historie bardzo drastyczne, gdzie osoby grube przypłaciły dyskryminację zdrowiem w nieodwracalny sposób, bo nie został w porę wykryty nowotwór albo nie została zatrzymana groźna infekcja.

Ula: Dla mnie szczególnie poruszające były historie, które dotyczyły nadużycia zaufania i wykorzystania władzy w ochronie zdrowia. To np. historia, gdy kobieta została za rękę wyciągnięta do poczekalni i pokazana jako negatywny przykład: „drogie panie, nie doprowadzamy się do takiego stanu – była wtedy w ciąży – bo pani zabija swoje dziecko i jeszcze nam utrudnia pracę”. To są takie momenty, że nawet jeśli zazwyczaj masz ripostę na różne sytuacje, to w takiej sytuacji trudno stanąć we własnej obronie. Ja sobie w ogóle nie wyobrażam, że można posunąć się do takich zachowań i czuć się z tym okej.

Was spotkała dyskryminacja w gabinecie lekarskim?

Natalia: Tak. To powtarza się jak refren w naszym badaniu, że trudniej znaleźć lekarza, który rzetelnie podejdzie do wizyty niż kogoś, kto będzie komentował nasz wygląd w sposób niemedyczny. Teoretycznie argumentem jest to, że tutaj chodzi o zdrowie. No właśnie w upokarzaniu nie chodzi o zdrowie. Mogę podać przykład ginekolożki, do której poszłam przerażona, że mam zmiany hormonalne, a ona powiedziała mi: „trzeba złapać się za mordę i przestać żreć, to wszystko przejdzie”. Czasem to nie są nawet komentarze, ale sytuacje, które sprawiają, że wiesz, że to nie jest miejsce dla ciebie. Byłam ostatnio u endokrynolożki i nie mogłam zmieścić się na krześle przed nią, bo biurko stało tak blisko ściany. Jaki mogłam mieć komfort z tej wizyty i jak mogłam się skupić, skoro nawet nie mogłam usiąść?

Ula: Ja najczęściej spotykam się z sytuacjami, które są odroczeniem czy odmową leczenia.

Odmową leczenia?

Ula: Tak, zwykle słyszę: „pani ma to, bo jest gruba, a jak pani schudnie, to się poprawi”. Ale sytuacje agresji słownej też mi się zdarzały. Przed zabiegiem anestezjolog pozwalał sobie komentować moją wagę, twierdząc, że nie będzie miał mnie czym znieczulić. Zetknęłam się też z sytuacją, gdy ginekolog namawiał mnie na tabletki odchudzające, które przepisywał bez żadnych badań. „A nie myślała pani o schudnięciu?” – to jest dokładnie ten tekst, który słyszymy. Ważne, że schudnę. A skutków ubocznych tabletek doświadczam do dziś.

Naszym celem nie jest polaryzacja, czyli przerzucanie się wzajemnie argumentami z ochroną zdrowia – tylko zrozumienie nas, otwarcie dyskusji. Bo to nie jest tak, że my nie widzimy pewnych problemów, które ma z leczeniem grubych osób ochrona zdrowia, ale chodzi o to, żeby nie dehumanizować człowieka

Natalia Skoczylas

Bo się na nie zdecydowałaś?

Ula: Tak; nie opowiadam tych historii z teorii. Ja – tak samo, jak większość grubych osób, które znam – też miałam w swoim życiu okres, kiedy próbowałam się dopasować i bardzo chciałam schudnąć. Przerzuciłam w swoim życiu setki kilogramów w jedną i drugą stronę, ale skuteczność odchudzania okazała się niewielka.

Jakie główne wnioski płyną z waszego raportu?

Ula: Muszę podkreślić, że to nie jest tak, że w gabinetach lekarskich czy szpitalach jest tylko źle. W zeszłym tygodniu przechodziłam operację i spotkałam się z modelową obsługą, wszystko było super, czułam się widoczna taka, jaka jestem, a jednocześnie nie byłam zawstydzana. Natomiast uprzedzenia wobec osób grubych wciąż są żywe; wiedza, jaki wpływ ma stygmatyzacja z powodu masy ciała na życie grubych osób, nie jest wśród lekarzy powszechna. Oczywiście to jest złożone zjawisko i można się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje, wielu lekarzy pracuje jednak w zero-jedynkowym dogmacie wagocentrycznym, który mówi, że albo schudniesz, albo w ogóle nie masz szans na zdrowie.

Natalia: Naszym celem nie jest polaryzacja, czyli przerzucanie się wzajemnie argumentami z ochroną zdrowia – tylko zrozumienie nas, otwarcie dyskusji. Bo to nie jest tak, że my nie widzimy pewnych problemów, które ma z leczeniem grubych osób ochrona zdrowia, ale chodzi o to, żeby nie dehumanizować człowieka. Mam też takie odczucie po przygotowaniu naszego raportu, że grube osoby mają dużo siły, żeby szukać, żeby mieć chęć dotarcia do diagnozy, uzyskania pomocy, nawet pomimo niewłaściwego traktowania. Dla mnie to wszystko jest poruszające i imponujące.

Co dalej z waszym raportem? To zamknięty projekt?

Ula: To nie będzie zamknięty projekt tak długo, jak sytuacja będzie wyglądała tak, jak wygląda – czyli prawdopodobnie jeszcze przez długi czas, chociaż wiemy, że trwają dyskusje dotyczące wprowadzenia standardów postępowania z grubymi pacjentami.

To byłoby przydatne narzędzie?

Ula: Absolutnie, to narzędzie dużo zmieniłoby w naszej rzeczywistości. Dzięki standardom grube osoby będą mogły stanąć w swojej obronie. Ja w ogóle nie rozumiem niechęci do aktualizowania swojej wiedzy przez lekarzy, którzy grubych pacjentów mają w gabinetach codziennie, a moim zdaniem profesjonalistom powinno zależeć na tym, żeby te standardy zostały wprowadzone. Żeby procedury i sprzęt były dostosowane do potrzeb grubych osób, żeby wspierać ludzi w dbałości o zdrowie niezależnie od rozmiaru i masy ciała, dlatego mam nadzieję, że nasz raport nie będzie odebrany jako kij włożony w mrowisko, tylko jako otwarcie dyskusji i zaproszenie do głębszej refleksji nad tym, co możemy zrobić, żeby było lepiej.

Natalia: Zgadzam się, że to jest dopiero początek. Na razie jest dla nas bardzo ważne, żeby raport rozpowszechnić, żeby dotarł tam, gdzie nasze przekazy zazwyczaj nie docierają. Żeby przede wszystkim dotarł do osób nieprzekonanych i uprzedzonych.

Raport można przeczytać tutaj.

 

Natalia Skoczylas – prawniczka, działaczka feministyczna i grubancypacyjna. Specjalistka przeciwdziałania przemocy w rodzinie (Niebieska Linia, IPZ). Ukończyła prawo na Uniwersytecie Warszawskim, aktualnie przygotowuje rozprawę doktorską w dziedzinie nauk prawnych na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Członkini Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu oraz Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej. Występuje publicznie, szkoli, konsultuje, działa jako incluDARE.

Urszula Chowaniec – kulturoznawczyni, blogerka, edukatorka, feministka i grubancypantka. Specjalistka w obszarach komunikacji i marketingu. Współpracuje z biznesem na rzecz rozwijania oferty dostępnej dla grubych osób, występuje publicznie, prowadzi szkolenia i konsultacje. Od 2016 roku zajmuje się tematyką grubości w kontekście kulturowym i społecznym oraz ciałopozytywności i zachodzących w ruchu przemian. Prowadzi bloga galantalala.pl.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?