Przejdź do treści

„Kościotrup – słyszałam to przez całe życie”- mówi Maja, 27-letnia kobieta z figurą, o której mogłaby pomarzyć każda

Tekst o życiu szczupłej kobiety i problemach społecznych. Na zdjęciu: Kobieta w kapeluszu i okularach przeciwsłonecznych - HelloZdrowie
Maja. Zdj: archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

Duża szczupłość, tak jak i nadwaga, może być źródłem społecznego ostracyzmu. Osoby z niedowagą mierzą się z krytyką i oceną od najmłodszych lat, tak jak osoby z nadwagą, latami pracują nad pewnością siebie i akceptacją. –  Mam partnera od trzech lat i to jemu zawdzięczam większą pewność siebie, poczułam się kobieco i chyba po 25. roku życia, moje ciało nabrało troszkę krągłości. Mini krągłości. A może to tylko moja perspektywa? Nie wiem – mówi Maja.

– „Kościotrup” – mówi Maja, 27 letnia kobieta z figurą, o której mogłaby pomarzyć każda – mówili na mnie „kościotrup”. Przez całe życie słyszę to hasło, na podwórku, w szkole, w żartach, w złości, jako rzucony ot tak, komentarz. Mój pierwszy chłopak mówił mi, że nie będę mogła mieć dzieci przez moją szczupłość. Rodzice podejrzewali mnie o anoreksję, mimo że jadłam na ich oczach normalne posiłki. Dziadkowie wmuszali we mnie obiady, babcia wisiała nade mną ze łzami w oczach.

– Wcale nie podobałam się chłopakom, podobałam się dziewczynom. Od chłopaków słyszałam, że jestem koścista. Czułam się jak chłopak, dodam, że nie miałam nigdy mięśni i przez astmę i komplikacje oddechowe związane z alergiami nie ćwiczyłam na wuefie. Byłam takim wychudzonym flakiem, a nie fitness nastolatką. Zazdrościłam kobietom biustu, pupy, ud. Zawsze czułam się gorsza. Do 18. roku życia żyłam w ciągłym wstydzie za swoje chłopięce, kościste, nieprzyjemne w dotyku, ciało. Wypychałam stanik, żeby mieć choć trochę biustu, chodziłam w workowatych ubraniach, żeby zakryć kanciaste ramiona. Wydawało mi się, że kobiety z nawagą są kobiece, sympatyczne, budzą miłe uczucia. Na studia wyjechałam do Warszawy, dostałam się na psychologię. Oczywiście podświadomie, po to by rozwiązać swoje problemy. W domu było trudno, rodzice dużo pracowali, byłam pozostawiona sama sobie, rozczarowałam ich tym, że tak jak oni nie poszłam na medycynę. Każdy komentarz odchorowywałam, nie jadłam ze stresu, nie jadłam ze strachu przed krytyką. Kiedy zamieszkałam sama w Warszawie, jadłam same słodycze, schudłam. Rodzice grozili, że wyślą mnie do psychiatryka. Dobrowolnie poszłam do psychologa, chodziłam na terapię przez rok. Przytyłam to co schudłam, ale nadal byłam szczupła. Niezależnie od tego, czy jadłam zdrowo czy nie, ważyłam mniej więcej tyle samo.

– Mam partnera od trzech lat i to jemu zawdzięczam większą pewność siebie, poczułam się kobieco i chyba po 25. roku życia, moje ciało nabrało troszkę krągłości. Mini krągłości. A może to tylko moja perspektywa? Nie wiem. Czasem staję przed lustrem i widzę nastoletniego chłopca, a nie kobietę. Staram się wtedy zadbać o siebie, czasem robię jakieś małe kobiece zakupy, czasem pogadam z przyjaciółką. To tylko ciało, prawda? To powtarzam czasem moim pacjentkom, ciało to tylko ciało, to my nadajemy mu znaczenie. Słowa „kościotrup” pozbywam się z głowy systematycznie, bo czasem wraca, ale nie poddaje się, latami je słyszałam, więc naturalnym jest, że muszę włożyć sporo wysiłku, aby się go pozbyć.

Tekst o życiu szczupłej kobiety i problemach społecznych. Na zdjęciu: Kobieta siedząca na parapecie okna trzymająca kieliszek z winem - HelloZdrowie

Maja. Zdj: archiwum prywatne

– Moje koleżanki, które chcą schudną kilka kilogramów, nie zdają sobie sprawy, że to o czym marzą, czyli naturalna szczupłość, taka jak moja, to źródło różnych problemów. Nigdy chyba nie dostałam zrozumienia od żadnej, nawet bliskiej przyjaciółki. Kiedy próbowałam mówić im o swoich kompleksach, przerywały i mówiły: „Ale możesz nosić szorty, koszulki na ramiączkach, strój kąpielowy dla nastolatek”. Nie nosiłam szortów, latami bo moje nogi wyglądały jak patyki. Unikałam plaży, bo właśnie tam, co wakacje, słyszałam komentarze za plecami: „Ale chuda, chyba z Oświęcimia, to chłopak czy dziewczyna?”. Moje życie, to walka o bycie w tej grupie normalnych, przeciętnych dziewczyn, które są po prostu „ok”. Dziś wiem, że to głównie kwestia swojej wizji siebie, szacunku do siebie i takiej ludzkiej sympatii bo ludzi nigdy do niczego nie przekonam.

Rozmowa z Katarzyną Błażejewską – Stuhr, dietetyczką i psychodietetyczką, autorka bloga „kachblazejewska.pl”.

Ewa Kaleta: Dużo mówi się o otyłości, jak o problemie i w kontekście społecznym i osobistym. Ale szczupłość postrzegana jako zbyt duża i chorobliwa, też jest trudnością. Jakie jest twoje doświadczenie w tym temacie? Czy spotkałaś pacjentki zmagające się z tym problemem? 

Katarzyna Błażejewska – Stuhr: Oczywiście. Jest ich zdecydowanie mniej i częściej mężczyźni przychodzą z prośbą „chcę przytyć”, ale generalnie, to bardzo trudna praca. Ciężko ułożyć zdrowy jadłospis, dzięki któremu można przytyć. A przecież żaden dietetyk nie dołoży do diety słodyczy, fast foodów i innych produktów, od których się najszybciej tyje.

Co słyszą o sobie takie kobiety? Z jakimi wyobrażeniami na swój temat, jakimi ocenami, się mierzą? 

Najczęściej to przytyki, że się głodzą, że mają obsesje na punkcie diety. Zarzuca im się cechy, które zupełnie ich nie dotyczą. Nikt nie lubi czuć, że ocenia się nas wbrew faktom. A co do osobistych doświadczeń, to ja trafiłam kiedyś do szpitala na izbę przyjęć z silnym zatruciem, słaniałam się na nogach i byłam odwodniona, ale odmówiono mi pomocy, ponieważ lekarz uznał, że mam anoreksję i sama doprowadziłam siebie do takie stanu. W końcu zostałam zamknięta w izolatce, pobrali mi krew i kazali się przyznać do anoreksji i zgodzić na leczenie psychiatryczne. Po kilku godzinach, gdy przyszły wyniki krwi i okazało się, że poziom białka i innych wskaźników mam w normie, a okazuje się, że to chwilowe osłabienie, podano mi kroplówkę! Poczucie upokorzenia i bezradności, którego wtedy doznałam było koszmarne. Tylko dlatego, że jestem szczupła! Po 2 ciążach ważę 4-5 kg więcej niż wtedy, ale nie stosuję diet, zdrowo jem i się ruszam.

Jak pracuje dietetyk na zbyt dużej szczupłości? Czego uczy pacjentki? Jaki sposób odżywiania, jakie przyzwyczajenia doprowadzają do takich problemów? 

Generalnie zasada jest ta sama… Częste, regularne posiłki, pewna aktywność fizyczna, żeby rozwijać ciało poprzez masę mięśniową. To, że od pewnych rzeczy łatwiej utyć i osobom z nadmierną masą ciała je odradzamy, nie znaczy, że polecamy je tym którzy chcą przytyć. Generalnie niedowaga jest zdrowsza, czy niesie za sobą mniej komplikacji niż otyłość, ale to nie jest stan normalny i fizjologiczny dla organizmu, więc trzeba o takie ciało, „bez zapasów” dbać nawet bardziej poprzez dobrą dietę.

Czy za wszystkim stoją geny? To popularne hasło, drugie to przemiana materii. Ile w tym prawdy?

Często geny, czasami duża aktywność fizyczna lub choroby. Dotyczy to głównie zaburzeń hormonalnych, tarczycy. To może być skutek uboczny różnych chorób, lub przyjmowanych leków. Oczywiście można tu wymienić również całą listę problemów gastrycznych, przetoki, stomie, nadwrażliwości pokarmowe, biegunki, choroby zapalne jelit. Nie można zapominać też o pasożytach, które również „okradają” nasz organizm z substancji odżywczych. Takie „naturalne” predyspozycje, są chyba największą pułapką. Jemy dużo i niezdrowo, nie musimy myśleć o tym, że negatywnie wpływa to na masę ciała, a zapominamy o tym, że odżywienie to również kondycja i nasze zdrowie! Najczęściej dzieci mówią mi, że słodycze nie są złe, bo one je jedzą i nie tyją. Trudno od nich wymagać świadomości dotyczącej zdrowia w przyszłości, ale to rolą opiekunów jest jednak zadbanie o prawidłowe żywienie nawet gdy dzieci nie tyją.

Jakie są negatywne konsekwencje zdrowotne zbyt dużej szczupłości? 

Wszystko zależy od przyczyny. Nadmierna szczupłość sama w sobie może prowadzić do zaburzeń hormonalnych, szczególnie w grupie hormonów płciowych, co np. prowadzi do zahamowania miesiączki u kobiet. Jeżeli szczupłość jest efektem złej diety, to mamy do czynienia z niedożywieniem, które rzutuje mniej lub bardziej odczuwalnie na cały organizm. Gdy szczupłość jest wynikiem chorób, to nieodpowiednia dieta, może je nawet zaostrzać albo wywoływać kolejne. Na przykład w chorobach o podłożu autoimmunologicznym niedobory tłuszczu, szczególnie kwasów z grupy omega-3, mogą być czynnikiem zwiększającym stany zapalne w innych narządach. Trudno zatem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, każda osoba jest osobnym przypadkiem. A z praktycznego punktu widzenia, mogę powiedzieć, że niedobór tłuszczu zmniejsza ochronę narządów wewnętrznych i powoduje, że ciągle jest zimno. Te dodatkowe kilka kilogramów, które mam, spowodowało, że nie boję się zim jak kiedyś.

Jak skutecznie wspierać osoby zbyt szczupłe? Co mówić, a czego nie? Jak być wsparciem a nie przeszkoda w zdziwieniu? 

Myślę, że najważniejsze, to traktować wszystkich indywidualnie. To dotyczy szczególnie profesjonalistów w dziedzinie żywienia. A „prywatnie” – to szanujmy siebie, bez względu na to, ile ktoś waży i nie oceniajmy nikogo ze względu na wygląd. Tak jak spotykamy kogoś, kto znowu przytył, raczej nie ciśnie nam się na usta komentarz na ten temat. I dokładnie w drugą stronę. Możemy oczywiście delikatnie wybadać, czy kwestia nagłego spadku masy ciała, nie jest spowodowana jakąś chorobą, ale tu też warto zachować takt.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?