Musztarda nie tylko po obiedzie
Znam pewnego miłośnika musztardy, który nie wyobraża sobie bez niej kromki chleba z wędliną. Musztarda – tak popularna przyprawa – to nie tylko smaczny dodatek. Jej charakterystyczny ostry smak to nie tylko doznanie dla podniebienia, ale też – tak! – lekarstwo dla żołądka.
Ziarna gorczycy, głównego składnika musztardy, już od niepamiętnych czasów uznawane były za lekarstwo. Leczą niestrawność, zaburzenia trawienia, działają antybakteryjnie i przeciwzapalnie, pomagają także w odtruwaniu organizmu z toksycznych substancji. Musztarda sprawia, że tłuste mięsa stają się lżej strawne. Nie wszyscy wiedzą, że musztarda uznawana jest także za afrodyzjak, bo podkręca libido i zwiększa ukrwienie narządów płciowych.
Najsmaczniejsza, oryginalna musztarda pochodzi oczywiście z Dijon – niewielkiego miasta we Francji, gdzie do ziaren gorczycy dodaje się moszcz winny zamiast stosowanego wcześniej octu. Niestety, większość musztard Dijon, jakie docierają do Polski, ma niewiele wspólnego z pilnie strzeżoną od wieków francuską recepturą. Dobra musztarda to ziarna gorczycy, ocet winny, cukier i sól. Pomysłowi producenci rozpoczynają manipulacje już od octu. Zamiast winnego stosują tańszy ocet jabłkowy czy spirytusowy. Zamiast cukru dodają powodujący tycie syrop glukozowo-fruktozowy, ewentualnie syrop z palonego cukru. Musztarda zupełnie niepotrzebnie wzbogacana jest także często winem.
Uważajmy także na kremy musztardowe, które ładnie wyglądają w słoiczku, ale z pewnością nie ułatwią trawienia. Wręcz odwrotnie. Głównym składnikiem pewnego „wynalazku”, który figurował jako musztarda na półce sklepowej, był olej roślinny. Do oleju dodano wodę, ocet z białego wina, cukier, żółtko, modyfikowaną skrobię kukurydzianą, sok z cytryny i dopiero ziarna gorczycy. Nie obyło się bez regulatorów kwasowości, substancji konserwujących, zagęszczających i barwników. Wśród konserwantów prym wiodą dwutlenek siarki (E220) i wodorosiarczyn sodu (E222), więc zamiast dobrego trawienia możemy się spodziewać zapalenia oskrzeli, astmy oskrzelowej i podrażnienia skóry.
Najzabawniejszą listę składników miał produkt rodem z Francji, który wedle podanej na opakowaniu informacji dystrybutora składał się z nasion… musztardy. Z Dijon czy nie, zanim musztarda wyląduje w naszym koszyku, sprawdźmy, czy nasiona gorczycy zajmują należyte miejsce na liście składników (najlepiej drugie w kolejności) i czy nie ma tam niepotrzebnych dodatków chemicznych. Wówczas będziemy cieszyć się nie tylko jej charakterystycznym smakiem, ale też dobroczynnymi właściwościami zdrowotnymi. Na zdrowie, musztardożercy!
Polecamy
Nie dajcie się nabić w butelkę podczas zakupów. Zostań profesjonalnym etykietoznawcą
Jak kupować mleko? Wyjaśniamy, na co zwracać uwagę, gdy chcemy kupić to najlepsze
Używasz zamiennie proszku do pieczenia i sody oczyszczonej? Ekspertki Czytamy Etykiety wyjaśniają, czy to na pewno dobry pomysł
Kupujemy dżem z dobrym składem. Jak go znaleźć?
się ten artykuł?