Przejdź do treści

„Dziecko ważące 15 kg przekracza dopuszczalną dzienną dawkę E476 (czyli polirycynooleinianu poliglicerolu) już po zjedzeniu 2 kostek czekolady” – mówi Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Zakupy
"Dziecko ważące 15 kg przekracza dopuszczalną dzienną dawkę E476 (czyli polirycynooleinianu poliglicerolu) już po zjedzeniu 2 kostek czekolady" - mówi Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład/ iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?

– W szkole nie edukuje się dzieci w kierunku zrównoważonego żywienia. Dzieci uczą się, czym są jamochłony, ale nie wiedzą, co powinny jeść, żeby zdrowo żyć – zauważa Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład, z którą rozmawiamy o tym, w jaki sposób dajemy się nabrać na hasła koncernów spożywczych, jak czytać skład produktów ze sklepowych półek i których substancji szczególnie w nich unikać. 

 

Ewa Wojciechowska: Polacy czytają składy produktów?

Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład: Liczba świadomych konsumentów niestety jest wciąż mała. Badania pokazują, że jedynie ok. 20-25 proc. Polaków czyta składy produktów. Wystarczy w trakcie zakupów w sklepie spojrzeć na to, co ludzie wkładają do koszyków. Jednak już sama ogólna wiedza o żywieniu sprawia, że te zakupy są znacznie lepsze. Wiele osób nawet bez czytania składu rezygnuje z niektórych niezdrowych produktów, takich jak np. napoje gazowane.

Doprecyzujmy zatem: czy krótki skład zawsze jest lepszy?

Najczęściej tak, jednak nie można tego generalizować. Niektóre produkty mają bardziej skomplikowany skład, jak choćby gotowe lasagne. Skład może być bez zarzutu, ale będzie dosyć długi ze względu na listę podstawowych produktów, które potrzebne są do przyrządzenia dania.

Świadomość gwarantuje nam wejście na lepszą ścieżkę odżywiania. Nawet jeśli popełnimy czasem jakiś grzech żywieniowy

Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Jak więc w tym wszystkim się połapać? Na które substancje powinniśmy uważać, czytając skład produktów?

Lista substancji dodatkowych, których warto unikać, jest długa. Na początek zrezygnujmy z produktów zawierających konserwanty i wzmacniacze smaku. Nie zapominajmy też o cukrze. Istnieją jednak substancje, których nie należy się bać. Warto kierować się zasadą unikania substancji dodatkowych lub nauczyć się odróżniać te szkodliwe od tych, które są dla naszego organizmu w porządku. Podstawą więc jest czytanie składu, ponieważ nawet kupując sól, możemy natknąć się na niepożądane dodatki, np. na substancję przeciwzbrylającą. Przykładowo, jeśli ktoś nie będzie wnikliwie podchodził do składu, np. jedząc jogurt, może mieć przekonanie, że to dla niego zdrowe drugie śniadanie. Natomiast sprawdzając skład i patrząc na tabelę wartości odżywczych, można zobaczyć, że w tak małym pudełku mogą kryć się nawet 4 kostki cukru. Wybierając czekoladę, należy sprawdzić, czy nie ma tam E476, czyli polirycynooleinianu poliglicerolu. Dziecko ważące 15 kg przekracza dopuszczalną dzienną dawkę tej substancji już po zjedzeniu 2 kostek czekolady.

Spotykasz się z komentarzami, że zbyt surowo oceniacie na swoim blogu niektóre substancje?

Dążymy do obiektywizmu, jednak jest to nasz subiektywny pogląd na żywienie i rynek spożywczy. Warto też zaznaczyć, że niektóre substancje, które są dozwolone w Polsce, w innych krajach są zakazane. Czasami nasze czytelniczki i czytelnicy zarzucają nam pewną niekonsekwencję. Chodzi tu przede wszystkim o sytuacje, kiedy pewne substancje są u nas akceptowane do jednej grup produktów, a do innej już nie. Takim przykładem jest np. mleko w proszku, które opisujemy jako dodatek niepożądany np. do jogurtów, kefirów, maślanek. Jednak już w składzie czekolad mlecznych wskazujemy, że jest w porządku. Wszystko jednak zależy tu od specyfiki danego produktu. Kefir czy jogurt można wyprodukować uczciwie bez dodatku mleka w proszku jako zagęstnika. Czekolady mlecznej nie.

Wspomniałaś o tym, że niektóre substancje dodatkowe są korzystne. Których nie należy się bać?

Jest sporo takich substancji dodatkowych, które mają oznaczenie E, a mają korzystny wpływ na nasz organizm, jak np. błonniki czy pektyny. Również witamina C jest dodatkiem do niektórych produktów i pełni funkcję konserwującą. Nie obawiajmy się też odrobiny cukru w składzie wędlin, jeśli znajduje się on na ostatnim miejscu. Pełni wtedy funkcję konserwującą i utrzymującą kolor. I to jest w porządku. To już jest głębsza wiedza, którą my skrupulatnie tłumaczymy na blogu.

Lista substancji dodatkowych w produktach spożywczych, których nie trzeba się obawiać

"Dziecko ważące 15 kg przekracza dopuszczalną dzienną dawkę E476 (czyli polirycynooleinianu poliglicerolu) już po zjedzeniu 2 kostek czekolady" – mówi Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Jakie pierwsze kroki należy postawić, aby wejść na ścieżkę zdrowego odżywiania? Od czego zacząć?

Przede wszystkim należy skupić się na produktach niskoprzetworzonych. Kiedy wybieramy nabiał, sięgnijmy po twarożek, który w swoim składzie ma jedynie twaróg z mleka krowiego czy koziego. Dodając jogurt i zieleninę, otrzymamy twarożek z najlepszym składem, dodatkowo zrobiony tak, jak lubimy. Dobrze jest też unikać konserwantów, wzmacniaczy smaku, tłuszczy utwardzanych i dużych ilości cukru. Nie dajmy się nabrać, że jak coś zawiera znaczną ilość cukru, to może stanowić zdrowy posiłek. To są produkty deserowe i powinny być spożywane w ograniczonych ilościach. Dodałabym tu też ograniczenie soków, w których jest bardzo duża ilość fruktozy. Nasza wątroba nam za to podziękuje.

Nie zapominajmy, że dobry skład to nie tylko brak substancji dodatkowych, ale także oleju palmowego czy utwardzonych tłuszczów, które często są podstawowymi składnikami danego produktu. Warto na nie zwracać uwagę. To się przełoży na cały nasz stan zdrowia.

W szkole nie edukuje się dzieci w kierunku zrównoważonego żywienia. Dzieci uczą się, czym są jamochłony, ale nie wiedzą, co powinny jeść, żeby zdrowo żyć

Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Kroczenie tą ścieżką jest trudne, kiedy otoczeni jesteśmy tyloma niepożądanymi produktami?

Jest to o wiele łatwiejsze niż jeszcze kilka lat temu. Producenci coraz częściej chwalą się swoimi produktami z naturalnym składem. Najprościej więc możemy usunąć z diety wzmacniacze smaku. Na rynku pojawia się coraz więcej produktów, które na etykietach czy opakowaniach mają informację o ich braku w składzie. Obecnie o wiele prościej możemy także unikać konserwantów. Dużo łatwiej niż kilka lat temu jest na przykład kupić wędliny bez takich konserwantów, jak np. peklosól, czyli mieszanka soli kuchennej i azotynu sodu (E250). Na sklepowych półkach możemy znaleźć też produkty, które mają krótszy termin przydatności do spożycia i dzięki temu lepszy skład. Producenci coraz częściej także stawiają na zabezpieczanie produktów metodami fizycznymi a nie chemicznymi. Wykorzystują tutaj np. wysoką temperaturę, wysokie ciśnienie czy nawet impulsy elektryczne.

Co się dzieje, kiedy nie patrzymy na skład produktów i bezmyślnie wrzucamy je do koszyka?

Zjadamy około 2 kg substancji dodatkowych rocznie. Każda z tych substancji ma dopuszczalną dzienną dawkę na kilogram masy ciała. To, jak nasz organizm na to zareaguje, zależy też od wielu czynników. Ważne tutaj jest to, jak się odżywamy, jaki mamy styl życia, czy jesteśmy aktywni, czy może spędzamy cały dzień za biurkiem.

Ilustracja

"Dziecko ważące 15 kg przekracza dopuszczalną dzienną dawkę E476 (czyli polirycynooleinianu poliglicerolu) już po zjedzeniu 2 kostek czekolady" – mówi Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Na swoim blogu polecacie jednak chipsy? Jak to się ma do zdrowego żywienia?

Prowadząc nasz serwis, zakładamy, że to świadomość gwarantuje nam wejście na lepszą ścieżkę odżywiania. Nawet jeśli popełnimy czasem jakiś grzech żywieniowy. Przesada w każdym kierunku jest zła. Jeśli więc ktoś ma zjeść chipsy, to lepiej dla jego zdrowia będzie, jeśli świadomie wybierze ich najlepszą wersję. Taką bez wzmacniaczy smaku czy oleju palmowego. Ważne, by wiedzieć, że nawet wśród kontrowersyjnych produktów da się wybrać trochę lepiej.

Koncerny spożywcze nazywają batony kanapkami lub proponują płatki z mlekiem na śniadanie. Niestety połowa społeczeństwa daje się nabrać na takie proste hasła

Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Jakie grzechy żywieniowe popełniają rodzice w żywieniu dzieci?

Przede wszystkim w diecie najmłodszych jest za dużo cukru. Kiedy spojrzymy na rodziców z dzieckiem w wózku, to zwykle to dziecko trzyma w ręce napój lub wodę smakową. Woda smakowa jedynie udaje wodę, a w swoim składzie ma ok. 2 łyżeczek cukru na małą butelkę. Dodatkowo dzieci jedzą za dużo produktów wysokoprzetworzonych. Często w menu takiego malucha można spotkać – kolokwialnie mówiąc – zapychające jedzenie, jak chrupki czy biszkopty na drugie śniadanie. A te mają w swoim składzie ok. 40 proc. cukru.

Dzieci uczą się o zdrowym żywieniu poprzez reklamy, które często nie mają pokrycia z rzeczywistością. Przykładowo płatki z mlekiem na śniadanie…

To jest właśnie to, co koncerny spożywcze cały czas robią, mimo poprawiającej się świadomości żywieniowej. Nazywają batony kanapkami czy proponują płatki z mlekiem na śniadanie. Niestety połowa społeczeństwa daje się nabrać na takie proste hasła. Dodatkowo dzieci chętnie te produkty zjadają, więc rodzice cieszą się, że dziecko w ogóle je śniadanie.

Niestety płatki śniadaniowe to produkt wysokoprzetworzony. Płatki powinny w swoim składzie zawierać jedynie płatki zbożowe, owoce liofilizowane, suszone owoce, orzechy i nasiona. Tymczasem połowa składników w takim posiłku to cukier. Dodatkowo możemy znaleźć w nich takie składniki niepożądane, jak olej palmowy, syrop glukozowo-fruktozowy, dwutlenek siarki, fosforany sodu oraz barwniki.

Oczywiście, jeśli dziecko koniecznie chce spróbować płatków, pozwólmy mu, ale nie na śniadanie. Może dostać 4 takie kulki np. na deser. Pamiętajmy, że płatki zalane mlekiem to nie jest posiłek, który odżywia w jakikolwiek sposób organizm. Identycznie jest z dawaniem dzieciom na drugie śniadanie batona, którego producenci nazwali chwytliwie kanapką.

Justyna Pargieła

W jaki sposób więc uczyć dziecko dobrych nawyków żywieniowych?

Z dziećmi można bardzo dużo ustalić, pokazując im choćby piramidę żywieniową. Ważne, żeby ten temat się pojawił. Niestety w szkole nie edukuje się dzieci w kierunku zrównoważonego żywienia. Dzieci uczą się, czym są jamochłony, ale nie wiedzą, co powinny jeść, żeby zdrowo żyć.

Tymczasem najmłodsi potrafią zrozumieć, kiedy jako rodzice nie zgadzamy się na jedzenie przez nich dużych ilości cukru dziennie. Wiedzą, że to wynika z troski o ich zdrowie. Mówię swoim dzieciom, że pozwolenie im na jedzenie słodyczy byłoby dla mnie znacznie prostsze, ale nie mogę się na to zgodzić, bo to jest naprawdę ważne dla ich zdrowia.

Znacznie gorzej jest, jeśli te nawyki nigdy nie były wprowadzane, i dzieci już mają swoje przyzwyczajenia. Wtedy trudno je przekonać, że zjedzenie warzyw czy owoców jest dobre. Ich kubki smakowe już zapomniały naturalne smaki i te są dla nich zbyt mało wyraziste. Chipsy z glutaminianem monosodowym mają bardzo wyrazisty smak. Dla mnie jest on nieakceptowany, blokuje odczuwanie delikatniejszych smaków. Natomiast jeżeli ktoś ma przyzwyczajone kubki smakowe do takiego poziomu bodźców, to trudno jest mu odnaleźć smak w marchewce czy ogórku.

Na zdjęciu: Kobieta trzymająca roślinę - HelloZdrowie

Katarzyna Rada, właścicielka serwisu Czytaj Skład

Można na sklepowych półkach znaleźć zdrowsze wersje słodyczy? Co kupować dzieciom w ramach prezentu zamiast czekolady?

Z pewnością każdy dietetyk powie, że nie ma czegoś takiego jak zdrowe słodycze. Jeżeli jednak ktoś nie chce rezygnować ze słodkiego prezentu, to warto wybrać np. czekoladę deserową. To jest taka wersja pomiędzy mleczną czekoladą a gorzką, która przez większość dzieci jest nieakceptowana. Dobrze jest też przeczytać skład tej czekolady, żeby nie zawierała E476. Można również wybrać produkt, który motywuje do zrobienia czegoś w domu. Mam tu na myśli np. foremki do lodów, dzięki którym dziecko nauczy się, jak prosto zrobić lody.

Warto też szukać słodyczy, które będą w swoim składzie podobne do tych, które zrobimy sami w domu. Takim produktem są np. kruche ciastka, które zrobione są z masła, mąki, cukru i żółtek. Mimo że to będzie przemysłowy słodycz, to jego skład będzie w porządku.

Wasza książka pokazuje, jak można przygotować samemu zdrowy posiłek?

Kiedy rozmawiamy z naszymi czytelniczkami, to widzimy, że dużo osób boi się eksperymentować przy gotowaniu i trzyma się ściśle podanych przepisów. Takie gotowanie bardzo zniechęca. Nasza książka uczy myślenia o prostym i elastycznym gotowaniu, które nie zniechęca, a umożliwia zdrowe żywienie. Pokazujemy też, jak od zakupów przejść do gotowania prostych posiłków. To książka kucharska, która zostawia duży margines do własnej inwencji.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?