Przejdź do treści

Micha zdrowia. Buddha bowl, smoothie bowl, poke – z czym to się je?

Micha zdrowia Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Połyskujące różem pestki granatu, tłuściutkie plastry dojrzałego awokado, chrupkie paski makaronu z cukinii. Takie dodatki, spiętrzone w apetyczny stosik, coraz częściej zerkają zachęcająco ze zdjęć na Instagramie, coraz chętniej goszczą w kartach polskich restauracji i bistr. Zapanowała michomania. O co w niej chodzi?

Buddha bowl, smoothie bowl, poke – to nie tylko nazwy modnych dań, ale część atrakcyjnego trendu, na który szczęśliwie składa się połączenie zdrowych składników, pięknej formy i bogatych tradycji kulinarnych. Ta moda wyjątkowo mi się podoba – bo z powodzeniem odwołuje się do prostoty, szeroko dostępnych produktów, założeń zbilansowanej diety i wschodniego stylu jedzenia. W dodatku świetnie prezentuje się na zdjęciach, czyli spełnia kolejny postulat, jaki dziś musi spełniać kuchnia. Same korzyści!

Buddha bowl – co to jest?

Buddha bowl to po prostu miska warzyw – często surowych, ale też chętnie mieszanych z pieczonymi, grillowanymi czy podsmażonymi zdrowych ziaren, wśród których nie brakuje takich superfoods jak quinoa czy amarantus, a także pestek, orzechów i gęstych sosów na bazie tłoczonych na zimno olejów. Jej kopiasta obfitość nawiązuje do wypukłego brzuszka Buddy, a wschodnie z ducha łączenie ze sobą różnego rodzaju składników w jednym daniu jest dodatkową kulinarną aluzją do krajów, gdzie wyznaje się buddyzm.

Poke – co to znaczy w praktyce?

Poke to hawajska sałatka z warzyw i surowych ryb, wyfiletowanych i obranych ze skóry. Wywodząc się z diety wyspiarskich rybaków, którzy w ten sposób starali się wykorzystać rybne odpadki z połowów – mniej wartościowe części zwierzęcia, nietrafiające na grilla czy do pieca – spełnia także bardzo potrzebny dziś postulat niemarnowania jedzenia. To mądre i słuszne, zwłaszcza że chodzi o coraz bardziej przetrzebione zasoby mórz i oceanów.

Smoothie bowl – jak zrobić?

Czyli częściowo zmiksowany koktajl z superfoods różnego rodzaju (np. jagód goji, trawy jęczmiennej, a nawet jarmużu), jogurtu czy zdrowych źródeł białek, umajony posiekanymi dodatkami w rodzaju orzechów, pestek i owoców, ma masę zalet, wśród których dostarczanie zbilansowanego śniadania jest tylko jedną. Inne to chociażby możliwość przemycenia do dania świeżych warzyw czy trudnych do zjedzenia w odpowiednich ilościach zielonych liści, antyoksydacyjne właściwości surowych owoców i bardzo przyjemna konsystencja zmrożonego gęstego koktajlu, który dużo mądrzej niż tłuste lody czy dosładzane desery odżywia nasz organizm. A przy tym pozwala dostarczyć mu więcej białka, co coraz bardziej liczy się dla świadomych konsumentów, którzy rezygnują z mięsa lub nabiału.

Harmonia, zdrowie i rozmaitość

Wrzucam te wszystkie pyszności do jednego worka, bo każde z tych dań podawane jest i jedzone w miseczkach, nawet półpłynne smoothie bowl. Łączy je również sezonowość używanych składników, nowe bowl oddają bowiem honor hojności natury. Wszystkie też po trochu nawiązują do wschodniego stylu myślenia o jedzeniu, co dodatkowo intryguje zachodniego odbiorcę. Przejawia się to w zestawieniach składników i ich doborze, w samej konstrukcji dania.

Miseczki Buddy najczęściej podawane są na gotowanym lub parowanym ryżu, który mile łagodzi niepokoje brzucha. Z tego właśnie powodu w tradycyjnym japońskim rytuale kaiseki – sformalizowanym wielodaniowym posiłku wywodzącym się z tradycji dworskiej – podawano go na początku wraz z zupą, by przygotować żołądek na przyjęcie surowych ryb sashimi. Widoczna w miseczkach miłość do wielu kąsków – czegoś kiszonego, czegoś długo warzonego i gotowanego na parze, a także surowych ryb i warzyw – też wywodzi się z Japonii czy, szerzej, Dalekiego Wschodu. Podobnie jest w tradycyjnej kuchni koreańskiej, znanej jako hansik, gdzie centralne miejsce zajmuje ryż z ciepłą zupą i dodatkami, które są tak zbilansowane, by równoważyć yin i yang jedzącego, chłodzić i rozgrzewać. Istotne są nawet kolory – i to nie tylko serwowanych potraw, lecz także naczyń.

Takie właśnie holistyczne myślenie o posiłku, w którym na samopoczucie jedzącego składa się ogół serwowanych elementów i dodatków, bliskie jest konstrukcji bowl i poke. Od delikatnej harmonii form ułożonych w miseczce, gry kolorów żółtej ciecierzycy z zielenią liści czy czerwienią papryki, kontrastów lub uzupełniania się smaków blisko już do wielobarwnego japońskiego posiłku, w którym dopuszczalny jest bardzo subtelny aromat, jeśli równoważy go na przykład bardzo wyrazisty kształt lub kolor. Te wpływy widać nawet w smoothie bowl, gdzie mniej jest ewidentnych smakowych odniesień do kuchni azjatyckiej, jako że przygotowuje się je najchętniej na słodko. Sprzyjają one za to rozpowszechnionej na Wschodzie nietolerancji laktozy, bo z powodzeniem można je przygotowywać na bazie wody, wody różanej czy kokosowej, a nawet soków.

Spróbujcie takich połączeń – to o tyle proste, że bazowe składniki zazwyczaj mamy już w lodówce i kredensie. Ugotowany ryż połączcie z czymś kiszonym, rukolą lub roszponką, hummusem, który został ze śniadania, surowym warzywem i rybką z konserwy. Podlejcie ulubionym olejem lub sosem – np. z pastą sezamową tahini – a proste michy na długo zagoszczą w waszych jadłospisach!

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: