Przejdź do treści

„Nic nie zmieszczę, no może jeszcze kawałek serniczka”. Dlaczego mówi się, że na deser mamy drugi żołądek?

Świąteczne obżarstwo / istock
Świąteczne obżarstwo / istock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W święta na pewno przesadzimy z ilością spożywanego jedzenia. Najpierw była wigilia, podczas której często nie odmawialiśmy sobie kolejnej porcji maminych pierogów czy dodatkowego talerza barszczu białego z uszkami. Po niej stoły uginają się od sałatek, mięs i… ciast. A w kolejne dni będziemy „dojadać” to, co zostało. I na pewno wiele z nas podczas świątecznego obżarstwa powie: „no teraz to już naprawdę nic nie zmieszczę, no chyba, że trochę serniczka…”. Czy na desery mamy „drugi żołądek”? Wyjaśniamy. 

Po co jemy?

Jemy, by dostarczyć i zaspokoić potrzeby organizmu na niezbędne, podstawowe składniki odżywcze. To dzięki jedzeniu prawidłowo funkcjonujemy.

– Organizm człowieka wyposażony jest w mechanizm regulujący odczuwanie głodu i sytości, który zlokalizowany jest w mózgu, a dokładnie w podwzgórzu.  Kiedy jesteśmy głodni, grelina będąca „hormonem głodu” produkowana jest przez komórki okładzinowe żołądka. Daje o sobie znać charakterystycznym uczuciem zasysania w żołądku. Jej poziomy zależą m.in. od ogólnego stanu odżywienia organizmu, poziomu glukozy i insuliny, czyli od tego, co jemy każdego dnia i naszego stylu życia – wyjaśnia mgr inż. Paula Nagel, specjalistka ds. żywienia z Instytutu Żywności i Żywienia.

Jeżeli więc odżywiamy się śmieciowym jedzeniem i nie zwracamy uwagi na to, co ląduje na naszym talerzu, wydzielanie greliny jest nieprawidłowe. Czym innym jest apetyt.

Psychologia jedzenia

Dzięki żywności możemy też doświadczać pozytywnych stanów emocjonalnych. I właśnie tutaj doskonale widać, czym tak naprawdę ten „drugi żołądek na deser” jest.

– Uwarunkowania kulturowe przyzwyczaiły nas do konsumpcji „czegoś dobrego” po sytym posiłku. Kiedyś więcej czasu spędzaliśmy w gronie rodzinnym, a wspólne spożywanie posiłków było mocno zakorzenione w tradycji. Powielanie tych schematów w ciągu całego życia wypracowało w nas mechanizm „jestem najedzony, ale zjem jeszcze”. Kawałek ciasta, czekolada, słodka bułka na deser…

Poza tym, takie spotkania wyzwalają pozytywne emocje, kojarzą się z czymś miłym. Racjonalne odżywianie dopuszcza wszystkie produkty żywnościowe w codziennym jadłospisie, tylko problemem staje się nieumiejętne oddzielenie zachowań zwyczajowych, impulsywnych i refleksyjnych – tłumaczy ekspertka.

Co single i bezdzietnicy robią w święta? "Są tacy, którzy rok w rok pracują, dyżurują, zastępują rodziców" - podkreśla Edyta Broda

Czym są zachowania zwyczajowe? To te wyuczone, np. gdy po porannej toalecie jemy śniadanie składające się z kanapek i wypicia kawy. Zachowania refleksyjne występują natomiast wtedy, gdy dokonujemy wyborów świadomie, zgodnie z naszymi przekonaniami i wartościami. Przykład? Zamiast słodyczy wybieram suszone owoce.

Zachowania impulsywne z kolei są realizowane pod wpływem impulsu (zewnętrznego bądź wewnętrznego) w przypadkowych okolicznościach. To właśnie do tych zachowań można zaliczyć błędy żywieniowe.

Stres a jedzenie

Jedzenie może być też formą radzenia sobie z negatywnymi emocjami. I chociaż w święta raczej nie jemy z powodu stresu, o tym też warto wspomnieć.

– Emocje mają ogromny wpływ na nasze wybory żywieniowe. Żywienie emocjonalne ma najczęściej związek z zajadaniem smutku, złości, żalu. Co więcej, nasze samopoczucie nie tylko wpływa na ilość, ale i jakość wybieranej żywności. Badania naukowe dowodzą, że negatywne emocje kompensujemy sobie za pomocą żywności bogatej w cukier, tłuszcz i dużą zawartością kalorii – dodaje mgr inż. Paula Nagel.

Może serniczka?

Co jednak robić, gdy ochota na słodkości jest od nas silniejsza?

– Konflikt motywacyjny związany z tym „czy zjeść więcej czy nie” i jego naprawienie, wymaga czasu i samozaparcia. Często lepiej jest zaprzyjaźnić się z wrogiem, np. pozwolić sobie na ten zakazany kawałek ciasta, ale zjeść jedną porcję, a potem wrócić na właściwe tory i odżywiać się zgodnie z zasadami zdrowego żywienia – poleca specjalistka.

Nasze teksty zawsze konsultujemy z najlepszymi specjalistami

mgr inż. Paula Nagel

specjalistka ds. żywienia

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: