Przejdź do treści

„Nigdy w kulinarnym życiu nie róbcie tego bobowi”. Sylwia Majcher wyjaśnia, jak gotować bób, żeby go nie zmarnować

Bób - jak gotować, żeby go nie zmarnować?
Bób - jak gotować, żeby go nie zmarnować? / Zdjęcie: Rawpixel
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Właściwie ugotowany bób jest soczyście zielony, pachnie słodyczą i smakuje jędrnością” – pisze na swoim profilu na Instagramie Sylwia Majcher. Edukatorka ekologiczna wyjaśnia, po czym poznać, że bób jest dobry i jak długo trzeba go gotować.

Bób – zwiastun lata

Sezon na świeży bób właśnie się rozpoczął. Król roślin strączkowych zagościł już na polskich straganach i w warzywniakach. Najczęściej sprzedawany jest w foliowych woreczkach. Sylwia Majcher, autorka kilku książek, w tym bestsellera „Gotuję, nie marnuję. Kuchnia zero waste po polsku” w swoim poście na Instagramie radzi, by pytać sprzedawców, skąd pochodzą ziarna, bo – jak podkreśla – bób często trafia do nas z daleka.

„Co ciekawe, ten zagraniczny przyjeżdża w strączkach, jest z nich rozbierany, wkładany do toreb i w takiej wersji sprzedawany” – dodaje.

Zwracajcie uwagę na wygląd bobu!

Przy zakupie bobu warto zwracać uwagę na to, jak wygląda. Po czym poznać, że jest dobry? Sylwia Majcher ma trzy złote rady, dzięki którym wrócimy do domu ze smacznym i w pełni wartościowym strączkiem.

„Powinien mieć delikatnie zieloną barwę. Nie może wydzielać intensywnego zapachu. Ma mieć gładką, jędrną skórkę bez plam” – wyjaśnia edukatorka. „Plamy pojawiają się, gdy w woreczku robi się zbyt wilgotno i ciasno. Najlepiej kupować bób w strąkach – chociaż to rzadkość w ostatnich latach” – dodaje.

Zakupy to jedno, ale warto zadbać również o jego odpowiednie przechowywanie w domu. Majcher podpowiada, by bób z woreczka koniecznie przesypać do słoika albo pudełka i trzymać w lodówce.

„Nigdy w kulinarnym życiu nie róbcie tego bobowi”

Autorka wpisu postanowiła również rozprawić się z mitem związanym z gotowaniem bobu. Kiedy zapytała swoich obserwatorów o to, ile powinno się go gotować, większość odpowiedzi sugerowała, że 10 minut, ale – jak podkreśliła Majcher – byli też tacy, którzy twierdzili, że dwa razy dłużej też jest dobrze. „Nigdy w kulinarnym życiu nie róbcie tego bobowi” – radzi.

„Po tak intensywnej kąpieli będzie miękką, przepoconą poduszką. Wymiętoloną, z drażniącym zapachem, na której człowiek się kładzie w podrzędnym hotelu, bo nie ma wyjścia albo ze zmęczenia jest mu wszystko jedno”.

„Właściwie ugotowany bób jest soczyście zielony, pachnie słodyczą i smakuje jędrnością. 2-3 minuty – tyle świeżemu, młodemu bobowi wystarczy. Trzeba wrzucić go na wrzątek i pilnować, by za mocno się nie sparzył” – tłumaczy Majcher.

Ekoaktywistka podpowiada, że można jeść również surowe ziarna bobu. „Gotowane tracą nawet 40 proc. wartości. Bób jest idealny dla ekipy #mniejmięsa, bo ma sporo kwasu foliowego – aż 106 proc. zalecanego dziennego spożycia w 100 g ziarnach” – pisze.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: