2 min.
Anna Lewandowska. Tym razem naprawdę o książce.

Ania Lewandowska i jej książka
Najnowsze
23.02.2021
Masz insulinooporność? Sprawdź, jakie owoce możesz jeść, a jakich unikać
22.02.2021
Detoksowa zupa miso z warzywami – Japończycy wiedzą co dobre. Spróbuj i ty!
22.02.2021
Co i w jakiej ilości jeść, żeby nasz mózg lepiej funkcjonował? Psychodietetyk Michał Choroszyński wyjaśnia podstawy diety MIND
21.02.2021
Kiszonki – prawdziwa bomba dobroczynnych składników. Sprawdź, co warto ukisić
21.02.2021
6 produktów lepszych dla zdrowia kobiet niż superfoods
Lubię Anię. Bo jest prawdziwym sportowcem, bo zna się na tym, co robi, bo i ona, i jej mąż są najlepszym przykładem na to, że jej dieta / sposób na życie działa. Właśnie wydała książkę, „Żyj zdrowo i aktywnie”. Co w tej książce jest?
Po trochu wszystko, czym zajmuje się Ania. Czyli o zdrowym życiu, zdrowym jedzeniu i o sporcie. Niby nic nowego, a jednak podane w łatwy, przystępny sposób. Skondensowane. Wypunktowane. Wygrubione. W ramce. Raczej dla tych, którzy jeszcze niewiele na temat zdrowego jedzenia / życia wiedzą. Bo tym, którzy się tym tematem interesują książka może jednak wydać się odrobinę banalna.
Ania zaczyna od podstaw. Tłumaczy po co nam zdrowa dieta. I że to nie jest dieta odchudzająca, chociaż prawdopodobnie w połączeniu z ćwiczeniami przyniesie nam utratę wagi. Ale nie o odchudzanie tutaj chodzi (w każdym razie nie tylko o to) tylko o zdrowie. Ania tłumaczy, jak będą wyglądały początki naszego zdrowego życia i dlaczego będą takie trudne. Opowiada o układzie trawiennym (tak tak, jelito cienkie i grube też tu występuje, podobnie jak wątroba i trzustka) i o poszczególnych sładnikach jedzenia. Dlaczego wszystkie są ważne i dlaczego nie powinniśmy z żadnego z nich (nawet tłuszczu!) rezygnować (dobra, spokojnie można rzucić cukier. I sól. Dlaczego? Poczytajcie sobie). Opowiada, w jaki sposób jeść, żeby maksymalnie wykorzystać jedzenie, żeby przestać się zakwaszać, zamulać i żeby lepiej trawić. Kiedy węglowodany (i z czym) i dlaczego owoce raczej w pierwszej części dnia.
Oczywiście Ania nie byłaby sobą, gdyby nie podała nam kilku (kilkudziesięciu) swoich ulubionych przepisów. Bo jest świetną kucharką, bo właśnie od tych jej przepisów na niecodzienne potrawy zaczął się jej blog (koleżanki prosiły, żeby wrzucała je gdzieś, gdzie każdy z nich skorzysta). Kilka przepisów wykorzystujących jak najbardziej sezonowe produkty na każdy miesiąc. Prostych do przygotowania, bo kto ma czas, żeby stać nad garami? A po przepisach czas na sport i na motywację. A potem na kilka przykładów treningu. Jak dla mnie trochę mało tych ćwiczeń, ale widzę, że w tej książce Ani chodziło bardziej o jedzenie. Bo to jedzenie jest chyba w tej chwili jej największą pasją. Sport też, ale sport jest jak, nie wiem, krew w żyłach? Płynie i już. Jest i nie ma się co nad nim zastanawiać. A jedzenia Ania wciąż się uczy. I trochę chce się tą wiedzą z nami podzielić. Tak myślę, że to na razie pierwszy tom. Ja chcę więcej (i dla bardziej zaawansowanych).
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

10.01.2021
„Bardzo chciałabym, aby każda z nas posiadła podstawową umiejętność tworzenia ziołowych lekarstw” – mówi Ruta Kowalska, zielarka

30.12.2020
Zdrowsze grzechy żywieniowe. Jak wybrać najzdrowsze chipsy?

25.12.2020
Lara Gessler: Jeśli coś daje początek życiu, jest zalążkiem – to siłą rzeczy musi być wyposażone w bardzo wiele cudownych właściwości

24.12.2020